piątek, 20 kwietnia 2012

po lekturze nowego regulaminu pracy


Podchodząc do zagadnienia statystycznie
Mój pracodawca ma więcej obowiązków niż pracownik, ale za to
pracownikowi więcej się zabrania (dobra nasza!:)
w szczególności
parkowania samochodów w miejscach do tego niewyznaczonych

Nagrody i wyróżnienia zasłużyły sobie ledwo na jeden paragraf
Natomiast kary osiągnęły zatrważające gabaryty paragrafów czterech.
Co ciekawe
Na wieść o rychłej karze pracownik może wnieść sprzeciw. Jeśli jednak
spadnie na niego brzemię nagrody - o proteście nie ma mowy.

Tematem przewodnim regulaminu pozostaje jednak zakaz spożywania alkoholu. To bez wątpienia motyw wiodący; trzon, który osnuto całą resztą praw i powinności. 
Niczym mantra, przewija się przez wszystkie strony, by w końcu tryumfalnie przejąć kilkanaście punktów w paragrafie przedostatnim.
Po uważnym przestudiowaniu tego wątku stwierdzam, że najważniejszą działką pracownika jest obowiązek trzeźwości

Przez chwilę nawet miałam dylemat,
czy byłaby to wielka bezczelność
żądać premię za skrupulatną trzeźwość? 

Do wczoraj.
Wczoraj maszynista Edward Pryczek dostrzegłszy zepsuty semafor, przytomnie zatrzymał pociąg.
Teraz dostanie nagrodę.
Pan Edward mówi, że to był jego obowiązek. Nie jest pewny, czy należy mu się nagroda.
Wahają się również pasażerowie zatrzymanych w polu pociągów (jedni - tak, czujemy się ocaleni, drudzy - jesteśmy skandalicznie spóźnieni!!!). Spierają się eksperci. I do oczu skaczą sobie internauci.   

Klarownymi odczuciami w powyższej sprawie dysponuje minister transportu
"Należy promować postawy zgodne z regulaminem i instrukcją."

  

piątek, 13 kwietnia 2012

Dobra robota!

i
Trawa jest najważniejsza, powiedział wczoraj Pan Michel Platini
Choć ukraińscy hotelarze, od zieleni boiska, wyżej cenią noclegi w swych apartamentach
prezydent UEFA pozostaje nieprzejednany. Będzie walczył o zachowanie rozsądku
i wymianę muraw.

Trawa to podstawa – wie to nawet cielę.
A ten mały, okrągły przedmiot potrzebuje się wykulać.
A obfita ślina piłkarzy żąda miejsca, by mieć gdzie spektakularnie upaść.
Zatem - NAJWAŻNIEJSZA JEST DARŃ! - wpaja nam
były francuski piłkarz,
bezpardonowo usuwając grunt spod naszych stóp, że
najważniejsze to dobrze oblać dobrą robotę.
:))

wtorek, 10 kwietnia 2012

Wielkanocny zgrzyt

Jak pogodzić świąteczne rozpasanie i komunii świętej przyjmowanie?
Jak, jawnie grzesząc nieumiarkowaniem, spełnić to kościelne przykazanie?
czy to aby w porządku ukrywać obfity stół w żołądku?

Opłatek, czy niestrawność?
Sakrament, czy też zgaga?
Czy wzdęcie przy ołtarzu,
to do wykrycia blaga?
I czy jest dużym zakłamaniem,
zjadać, prócz komunii,
kilka innych dań na śniadanie?

Jedna siódma to mniej niż połowa.
Aj!
Od ułamków z grzechów głównych,
prócz brzucha, zaczyna boleć i głowa.

To trudna łamigłówka.
To kwadratura koła!

Czy z tyłu książki jest odpowiedź?

Tak.
Kluczem jest silna wola.
:))))


Przejedzonym nie współczuję.
(szczerze mówiąc, mam ich trochę dość)
Aczkolwiek miętę i imbir polecam.
:))))))

sobota, 7 kwietnia 2012

A niechby

spełniło się w końcu życzenie wesołych świąt

żeby ludzie nie z przejedzenia
tylko ze śmiechu
umierali

żeby mieli przechichrane!
:)

środa, 4 kwietnia 2012

O pięknym szczęściu

Ponoć osoby, które od czasu do czasu (?) sięgają po alkohol są szczęśliwsze. Właśnie to zbadano. Kto? W tym temacie media informacjami już nie zaszastały. Tylko tyle, że ludzie z procentem we krwi czują się atrakcyjniejsi.

No to ci nowina.
No, wina.
Wina, wina, wina dajcie.
Chcecie być piękni, to się upijajcie.

Oczywiście mam parę pytań. (Post bez pytania - jak bez mleka kania)

Przekazując tę nowinę przemilczano koszt badań (a koszty frazesowych analiz zawsze mnie bardzo zajmują;) ORAZ, czy badani otrzymali zagryzkę? jeśli tak, czy okazała się ona być istotnym szczeblem w drabinie do szczęścia? czy grzybki zwiększały atrakcyjność bardziej, czy jednak raczej ogórki (i co na to wszystko śledź?). Poza tym, czy poziom poczucia własnej atrakcyjności zależy również od rodzaju trunku? A dokładniej - jego mocy? Czy pacjentów podzielono przed badaniem na obiektywnie brzydkich i obiektywnie pięknych? I jak dobrano komisję, która podjęła się tego karkołomnego zadania? Kto w niej zasiadł (piękni, brzydcy, nijacy)? A dalej, czy wyłonieni obiektywnie piękni pili delikatnie, tylko piwo, wino i sherry, a obiektywnie brzydkim od razu z grubej rury zaserwowano wódkę, bimber i spirytus? Czy i jedni i drudzy byli świadomi do jakiej grupy trafili? I czy odnotowano wpływ tej informacji na ilość spożywanych ku chwale nauki napojów?
ORAZ dalej,
Czy badani pili do lustra?
czy z przeprowadzonych doświadczeń wydestylowano brzydotę odporną na działanie wysokich procentów? I, dalibóg, co z abstynentami? są skazani na wieczne niepowodzenie i ciągły dramat?
I w końcu, czy zostaną wydane tablice, w których każdy odnajdzie (stosowną do swej urody) dawkę stężenia alkoholu we krwi, która to zapewni mu zadowalający poziom krasy na każdy dzień?

Poza tym w świetle w/w informacji powiedzenia: krętymi ścieżkami szczęście chadza oraz i pijany ze szczęścia - zyskały nowy wymiar.

Ponadto zdaje się, iż zarzucenie określenia płeć brzydka – mogłoby znacząco zmniejszyć spożycie alkoholu wśród chłopców.

Natomiast nie do końca jest jasne,
czy po takiej codziennej kuracji
dla otoczenia (tak jak i dla zawianej siebie)
będę równie piękna i wspaniała,
czy też li tylko w sztok pijana?

Jest to dość istotne.

konieczność upijania i siebie i przyległej okolicy
może niektórych wynieść drożej niż operacja plastyczna.