środa, 13 marca 2013

Absynt. Absurd. co za różnica?!


jestem giętka i gibka 
przyjmuję kształt naczynia
poddaję się jak plastelina
rezonuję
i z innymi się zgrywam

Ale w pewnych kwestiach jestem nieugięta.
W pewnych kwestiach stal i diament.

Załóżmy, że akcja toczy się w malutkiej gorzelni, którą rozsławiła na świat cały produkowana przezeń wyjątkowa wódka; prawdziwie unikalna gorzałka, którą zdobyć można tylko tam właśnie i tylko wg określonych procedur.  Algorytm postępowania, celem uzyskania owego wytrawnego trunku, jest prosty i powszechnie znany, 
JEDNAKOWOŻ nie raz zdarza się, że… o! BARDZO PROSZĘ spójrzmy na scenę:
oto właśnie obmierzły opój wali pięścią w ladę:   

- dzień dobry, poproszę wódkę
- niestety, wydaję tylko po okazaniu talonu
- ale ja talon dostanę dopiero jutro
- to jutro upijesz się pan wódką
- naprawdę nie da pani rady?
- dobrze pan zna zasady
- ale ja upić się chcę dziś!
- tak nie załatwi pan tu nic
- ja muszę wpaść w zamroczenie!
- ja nie ulegnę! Nie-nie-nie-nie!
- błagam! jutro mi się nie opłaca.
- dlaczego…?
- bo jutro to mam w planach kaca!

Niestety, jako się rzekło, czasem asertywność to moje drugie imię, dlatego

- naprawdę niczego pan u mnie nie zdziała.
- ACHA, takaś nieprzejednana?!!!
- wyjątków w tym temacie nie robię
- To ja SAM TĘ WÓDKĘ SOBIE ZROBIĘ!
- ?!
Trzask drzwi
Odgrażanie się rozpoczęciem niecnego procederu powielania mego, powtarzam!, ABSOLUTNIE WYJĄTKOWEGO towaru to dla mnie nowość. Podobną świeżością zresztą tchnie prawdziwy finał tej scenki   
gdyż
po dwóch minutach plagiator-buc wraca

i łomem zamierza się na ust mych kłódkę
- to ja poproszę
O PRZEPIS NA TĘ WÓDKĘ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.