jestem giętka i gibka
przyjmuję kształt naczynia
poddaję się jak plastelina
rezonuję
i z innymi się zgrywam
Ale w pewnych kwestiach
jestem nieugięta.
W pewnych kwestiach stal i
diament.
Załóżmy, że akcja toczy się w
malutkiej gorzelni, którą rozsławiła na świat cały produkowana przezeń
wyjątkowa wódka; prawdziwie unikalna gorzałka, którą zdobyć można tylko tam
właśnie i tylko wg określonych procedur.
Algorytm postępowania, celem uzyskania owego wytrawnego trunku, jest
prosty i powszechnie znany,
JEDNAKOWOŻ nie raz zdarza
się, że… o! BARDZO PROSZĘ spójrzmy na scenę:
oto właśnie obmierzły opój
wali pięścią w ladę:
- dzień dobry, poproszę wódkę
- niestety, wydaję tylko po
okazaniu talonu
- ale ja talon dostanę
dopiero jutro
- to jutro upijesz się pan wódką
- naprawdę nie da pani rady?
- dobrze pan zna zasady
- ale ja upić się chcę dziś!
- tak nie załatwi pan tu nic
- ja muszę wpaść w
zamroczenie!
- ja nie ulegnę!
Nie-nie-nie-nie!
- błagam! jutro mi się nie
opłaca.
- dlaczego…?
- bo jutro to mam w planach
kaca!
Niestety, jako się rzekło,
czasem asertywność to moje drugie imię, dlatego
- naprawdę niczego pan u mnie
nie zdziała.
- ACHA, takaś
nieprzejednana?!!!
- wyjątków w tym temacie nie robię
- To ja SAM TĘ WÓDKĘ SOBIE
ZROBIĘ!
- ?!
Trzask drzwi
…
Odgrażanie się rozpoczęciem
niecnego procederu powielania mego, powtarzam!, ABSOLUTNIE WYJĄTKOWEGO towaru
to dla mnie nowość. Podobną świeżością zresztą tchnie prawdziwy finał tej
scenki
gdyż
po dwóch minutach plagiator-buc
wraca
i łomem zamierza się na ust
mych kłódkę
- to ja poproszę
O PRZEPIS NA TĘ WÓDKĘ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.