Firma zajmująca się skupem
żywca
do swej radiowej
reklamy
(szalenie nowatorsko!)
zaprosiła świnie. Zaprosiła! Pfffff!
- Wykorzystajmy żywiec,
któryśmy tanio skupili, póki żywy! – rzekł zapewne dziarski pan od pijar
I oto biedne prosiaki wchodzą
na antenę i się przedstawiają.
„My świnie mamy własne
zdanie” - płynie w eter pierwszy dumny akapit.
Dalej mówią, że firma ma dla
nich świetną ofertę last minute
(!).
- Będzie to podróż życia! –
kipią entuzjazmem świnki
– choć bilet tylko w jedną
stronę – szczerze dodają, aczkolwiek szat przy tej smutnej sentencji nie drą. Oczywiście
przyczyną tego stanu rzeczy może być absencja przyodziewku lub i (można też by to
wziąć pod uwagę) pełna akceptacja czekającego je losu. Choć ja raczej obstawiam
kompletne otumanienie narkotykiem, którym to (wnioskując z podawanej mi radośnie
treści) do cna przesiąknięte być muszą ich polędwiczki, szynka, golonka i raciczki cztery….
Poprzez media wysławiała się
już niejedna świnia, JEDNAKOWOŻ przemowa prawdziwego przedstawiciela gatunku,
pogodnie polecającego swym kolegom wyprawę do rzeźni, trochę mną wstrząsnęła.
Jak rzekły do mnie statystyki
tego bloga, ktoś kiedyś trafił tutaj w poszukiwaniu „cen żywca” i, jak się
domyślam, srodze się zawiódł.
Jeśli google jeszcze raz tak kogoś
na manowce wywiedzie, to, voila!, jestem przygotowana.
Proszę Pani/Pana zalecam
słuchanie radia.
Tam znajdują się wszystkie
szczegóły.
Reklamę grają co kwadrans. Co
kwadrans świnie zaklinają się, iż firma ma ceny konkurencyjne.
„TAM CENIĄ NAS NAJWYŻEJ!” –
chełpią się, wieńcząc całość tryumfalnym chrumknięciem.
(sic!)
Niechybnie (nie wiem, ale coś
karze mi przypuszczać, że)
w reklamie tej palce maczała
ta sama osoba, która kazała owocom wskakiwać do jogurtów
i w trakcie lotu
kusić do konsumpcji ciała
swego owocowego
w jogurcie żywcem utopionego.
A Pani, Wielce Szanowna Wątrobo,
co tutaj jeszcze robi?
Proponuję udać się na
najbliższy casting do reklamy...
Raphacholinu? No niechże
pani nie przesadza! Z pani zdolnościami! RE GE NE RA CYJ NY MI!
Tylko wódeczka!
Już to widzę, jak Pani
wabiąco mlaszcze.
- Na ołtarzu niewiarygodnej
błogości i słodkiego upojenia alkoholowego - mówiłaby pani, mizdrząc się do
kamery – złożę z ochotą swą ostrą niewydolność, a nawet zaawansowaną marskość.
I na do widzenia świński obrazek:)
jestem za!
Nie podkładać mi się!
za żadne pięniadze
Reklama hardkorowa. Fakt. I to stwierdzenie, że będzie to "podróż życia"... Btw ta firma słynie z awangardowego copy.
OdpowiedzUsuńHardkor to prawdziwy.
UsuńTemat zrodził w mojej głowie makabryczne skojarzenia. To raz, a dwa: nachalność tej reklamy jest nie do zniesienia. Skorośmy mocni to walnijmy w stół raz a dobrze, symbolicznie, a nie ci kurcze non-stop łomocą.
Z tego stołu to tylko wióry zostaną.
Więc i o gościach pomarzyć tylko będzie można:)