Wiodę ostatnio cygański
żywot.
Rozbijam się po królestwie
tymczasowości i prowizorycznych rozwiązań, równocześnie ubolewając wielce, że, miast bezspornych atrybutów: smagłej
cery i ócz czarnych, przypadły
mi akurat te dość wątpliwe walory tejże grupy etnicznej.
Kawalerka, którą z zachwytem
i radością eksploatuję od pół roku, została wystawiona na sprzedaż i teraz, co
jakiś czas, przechadza się po niej tłum zwiedzających. W międzyczasie (niczym
gorliwy kustosz usuwam piach naniesiony przez fale potencjalnych nabywców i) z
obecną właścicielką prowadzę dość dwuznaczne rozmowy w obecności mych
służbowych kolegów, których (z kolei jednoznaczna) domyślność kwalifikuje
mnie do grupy zawodowej czerpiącej nieposkromione podatkami zyski:
- przyjdę dziś do ciebie z
klientem – zaczyna koleżanka, nieświadomie gładko wchodząc w rolę alfonsa.
- dobrze
- będziemy jak zwykle
wieczorem
- mhm
- około dwudziestej dam ci
sygnał
- ok. będę przygotowana –
kończę ja.
W gruncie rzeczy, miast grać
akuratną jawnogrzesznicę, powinnam rozpocząć działalność dywersyjną wobec
domniemanego suterena.
Rozkładać pułapki na myszy po
kątach garsoniery, rozszczelniać jej krany i okna oraz bogato ilustrować zacieki
na ścianach … Zaś w czasie bytności klientów wypadałoby głośno wyrażać skargi
na hałaśliwe i najpewniej obciążone kryminalną przeszłością sąsiedztwo, a po
przepędzeniu wszystkich chętnych – nabyć okryte złą sławą studio za bezcen
(odzyskać wolność i stać się na powrót przyzwoitą kobietą;)
Tymczasem ja, BARDZO PROSZĘ,
nie dość, że ogarniam mieszkanie przed wizytami zainteresowanych, to jeszcze w
pracy do szczętu szargam sobie opinię.
Choć po prawdzie i
sabotowanie byłoby
bez sensu i prostowanie domysłów kolegów bezcelowe.
Kto w tym kraju uwierzyłby
cygance?
I to jeszcze takiej
będącej wielkim picem
z szarym wejrzeniem
i bladym licem;)
Przedostatni akapit - bardzo dobry trop. Dodatkowa podpowiedź:
OdpowiedzUsuńZatrudnij lokalnego penera, który każdorazowo, podczas wizyty potencjalnych kupców, będzie dobijał się do drzwi w intencji wspólnej mocnoalkoholowej imprezy.
Kupcom tłumacz: "pan Wiesio jest bardzo przyjacielski; wystarczy mu powiedzieć dzień dobry, a on od razu chce się bratać".
Nieźle KuboP!:), tylko tę radę stosować trzeba z większą uwagą, bo może się okazać, iż kupujący-się-rozglądający gustuje wielce w alkoholowych libacjach:))))) I oto, w to mu graj!, decyduje się na zakup mieszkania, z którym w pakiecie dostaje najlepszego przyjaciela Wiesia……:)
Usuńo-ho!
Są i inne patenta na delikwenta. W zakamarek każdy makreli nawciskaj i o niej zapomnij. Woń ryby co to urlopowanie zeszłoroczne pamięta jest najlepszym wywabiaczem maści niechcianej, wszelakiej. Tylko komfort mieszkalny się nieco zmniejsza.
OdpowiedzUsuńA cyganki w wieku pewnym (w okolicach trzeciego krzyżyka) smagłe nie są, jeno zad mają wielkości rzeczonej uprzednio kawalerki i dyrdoków kwiecistych bukiet tego nie przesłoni. Jedna Edzia, nasze zapiewajło stadionowe, co bejmów wuchtę na fitnesach i dietetykach nazostawiała, wciąż cińka jak rura w metrze.
Zapomnieć to ja mogę, ale: jak się nazywam, jak tak będę w tych oparach się wędzić:)
UsuńDawaj sygnał, to Swarzędz pospieszy Ci na odsiecz i złych ludzi odpędzi w trymiga :D
OdpowiedzUsuńHahaha, czyli że opuncja w dłoń i na koń?!!!!!:)))))))
Usuń