Broniłam, jak mogłam,
mojego starego służbowego biurka, skleconego z trzech nie do końca do siebie
przystających, odrapanych modułów. Stanęłam na wątłej barykadzie, chroniąc tego
rzęcha, bo wiedziałam, czym pachnie kapitulacja. Nowością. Owszem. Ale nim owo
nowe, roztaczając woń lasu i kleju, mój próg przekroczy, zmuszona
zostanę to stoczenia daleko gorszej, strumieniem wyczerpania płynącej, batalii
MIANOWICIE do
wypisania formularza zamówienia.
W naszej fabryce
oszacowanie potrzeb meblowych nie polega na prostym wyliczeniu: dwa biurka, szafka,
krzesło, kontener… i wskazaniu palcem w folderze wizerunku odpowiadającego nam
wyposażenia.
Tu potrzebna jest
aptekarska skrupulatność. Chirurgiczna precyzja. Księgowa ścisłość. A i doświadczenie w stolarce mile widziane.
Tu zamówienie sporządza
się na podstawie przygotowanej 100 stronicowej specyfikacji technicznej, która każdego,
kto ją w swe nieszczęsne dłonie weźmie - mianuje demiurgiem. Zaszczytna kadencja trwa
tyle, na ile czytelnikowi starczy cierpliwości i wytrwałości. Jednak z
pewnością nie będzie to ułamek sekundy, bo i sześć dni może nie
starczyć na ulepienie mikro służbowego świata wg zawartych w specyfikacji
przepisów.
Pokrótce:
Kiedy z bogatego wachlarza płyt wiórowych laminowanych (o kształcie –
kątowym, prostokątnym, owalnym, okrągłym…) wybierzemy blat; kiedy dopasujemy doń nogi
(zazwyczaj po cztery do blatu, aczkolwiek warto być czujnym, gdyż: nie
zawsze!) - trzeba rozsądzić, czy skompletować całość z przystawką? Och, Moi Mili,
gdybyż tu chodziło o danie! Ale nie! Na tej przystawce można sobie zęby
połamać, a podaje się ją nie na wykałaczce, a nodze (przekrój prostokątny lub
okrągły). Dalej należy pamiętać,
by każdą z nóg podkuć odpowiednią osłoną i w żadnym razie nie zapomnieć o
łączach, ściankach (tapicerowane lub nietapicerowane) i osłonach czołowych do
biurka. Dobrze jest też zaplanować bieg kabli, by bezwładnie zewsząd nie
zwisały i nóg (naszych) nie wiązały; zatem trzeba zamówić
klipsy (przezroczyste lub popielate) do prowadzenia łączy po nodze (tym razem biurka). Do szafy zaś
niezbędny jest cokół (metal malowany proszkowo lub chromowany), gdyż i bo, jako
instrukcja rzecze: „każda szafa musi posiadać odpowiedni cokół metalowy” (rozdział: Ogólna charakterystyka szaf – wersja rozbudowana).
Wymierz głębokość, wysokość i długość i, dalibóg!, nie zapomnij potem domówić odpowiedniej
szafy, która na wybranym (oby dobrze!) piedestale stanie …
Każdy składnik
wyposażenia ma swoją literę i niejedną cyfrę, co sprawia, że gotowe zamówienie wygląda,
jakby kot przespacerował się po klawiaturze. Aby sprawdzić poprawność sporządzonej
listy warto mieć w zanadrzu kwalifikacje biegłego rewidenta.
…
Jak człowiek pokona
zniechęcenie i znużenie (które z powodzeniem wywołuje już pierwsza linijka instrukcji),
jak odważnie wejdzie w narzuconą mu rolę rzemieślnika - pod koniec procesu kreacji dziwi się
(a może nawet jest głęboko rozczarowany), że nie żąda się od niego dopasowania
i zliczenia śrubek, uchwytów, zawiasów i kołków niezbędnych do montażu.
Miesiąc żmudnego
ślęczenia nad meblowym zamówieniem infekuje życie prywatne człowieka, który,
bujnie rozwiniętą na służbowym zagonie, drobiazgowością i wnikliwością truł
będzie wszystkich wokół. Nabyta biegłość w rozbiorach i analizie – stanie się jego przekleństwem. Nie mogąc
się uwolnić od tej przykrej przypadłości, w obuwniczym, zamiast o swój rozmiar
buta, poprosi o sznurowadło, podeszwę, skórę, wyściółkę, język, obcas, flek… a
w restauracji ten sam biedak zamiast prosić o podanie zupy pomidorowej, ku zdumieniu kelnera,
monotonnie wyrecytuje jej skład…
Jeśli autor
specyfikacji z owoców swojej pracy nie napoił i nie nakarmił licznej gromadki dzieci,
lub zarobionych pieniędzy nie wpłacił na szczytny cel - zaprawdę i do kroćset fur beczek – pójdzie on do piekła,
za piekło, które zgotował niewinnym, którzy chcieli tylko lepiej zorganizować miejsce pracy.
…
Dziś, siedząc przy
starym biurku, z niechęcią wspominam walkę, którą stoczyłam 3 miesiące temu. Czy
wyjdę z niej cało i z podniesioną głową – okaże się za chwilę.
Wodzę paluszkiem po
wytartym, odłażącym fornirze blatu, a serce me drży. Bo już są. Właśnie dotarły.
Nowe meble. Te, które spłodziłam na cierpliwym papierze, stoją teraz na
korytarzu, w brzuchach kartonów i
już, już, już za moment (słyszę za drzwiami kroki montera) przyjdą na mój
służbowy świat i…staną przede mną kompletne i stabilne, albo, jak w koszmarze,
który od kwartału mnie nocą goni, okażą się młodymi kalekami, zwichrowanymi
monstrami, z drewna i metalu Frankensteinami… ?
ponoć dzieci kocha się
mimo wszystko.
No nie wiem, nie wiem…
chyba nie chcę być
przy porodzie
chyba zemdleję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.