Poniósłszy
klęskę na poziomie parteru, myszy uniosły się (honorem) i przeniosły do
apartamentu piętro wyżej. Niskie poddasze, przez nas wzgardzone, bez oporu
przyjęło je w swe szerokie i ciepłe przestrzenie.
Nowe
sąsiedztwo nie robi tajemnicy z nieprawnego zajęcia lokalu. Bezczelnie kłuje
nasze uszy swą obecnością i gromko się urządza. Urządza się nieustająco. I
urządzić się nie może. Zdaje się, że panuje wśród nich dość głęboki rozłam i
daleko im do porozumienia w sprawie wystroju zawłaszczonego wnętrza.
Szurgotaniu
końca nie ma.
Meblowanie
rozpoczynają zazwyczaj w godzinach wieczornych i jeszcze dobrze po północy
dręczą nas swoimi energicznymi działaniami.
Dochodzące
z góry dźwięki dały mi już dość dokładnie poznać ich gusta. Otóż szemrani
sąsiedzi zdają się stawiać na solidną formę. Donośne drapanie i szuranie
dowodzi niezbicie, że lubują się w ciężkich kredensach, masywnych stołach i
pokaźnych komodach…więc sami rozumiecie, jak bardzo moją bezsenność karmi ich
nieumiejętność zainstalowania się i brak jednomyszlności:), co do aranżacji
lokum.
Na
domiar złego moja wyobraźnia też się rzuca na te odgłosy, jakby z dawien dawna
nic w ustach nie miała.
I zdarza się,
że tymi dźwiękami tak brzuch sobie wymości,
Że ma biedna głowa do rana miast snu
tylko myszy gości!
sobota, 16 listopada 2013
piątek, 15 listopada 2013
Matuzalem
- z seriali to ja oglądam
tylko „Czas honoru”, ale chyba to rzucę.
- dlaczego?
- a bo się tak ciągnie… Wojna
się już dawno skończyła, a Adamczyk wciąż żyje…
- a czy on nie grał tam złego
Niemca?
- no grał i gra. Teraz
współpracuje z Amerykanami i wciąż żyje …
- no tak, a tego życia tak
szybko nie zakończy, bo przecież już wiemy, że dożyje on do roku 2012, kiedy to
mocno zaangażuje się w reklamę banku… he he he
- CO?!!! To akcja tego
serialu rozgrywać się będzie aż do 2012 roku?!!!!!!
niedziela, 3 listopada 2013
Amory na cmentarzu
W
Lizbonie władze samorządowe zorganizowały akcję oprowadzania po cmentarzu w
Dzień Zakochanych. Inicjatywa otrzymała tytuł "I nie opuszczę Cię aż do
śmierci" i obejmowała zwiedzanie cmentarza w towarzystwie przewodnika
snującego opowieści o lizbońskich romansach przy grobach głównych bohaterów tychże…
[źródło na Wprost]
[źródło na Wprost]
Ale nie, nie, nie. Nie będzie o
miłości w katakumbach, a o pladze, o sekretnym najeździe na ziemię
poświęconą.
Na cmentarzu, który odwiedziłam w
miniony piątek, rozpleniły się anioły.
Z gliny, gipsu, betonu… niektóre
wielkie, jak krasnale ogrodowe, stoją przy nagrobkach, niczym straż poboczna,
inne władczo zalegają na płytach.
Anioły w pozycji śpiącej, aniołki odpoczywające,
drzemiące słodko we własnych skrzydłach, aniołki zaspane, przecierające oczka,
aniołki zamyślone i rozmarzone, anioły w pozycjach zalotnych, jakby prosto z
reklamy bielizny, anioły z trąbkami… wszędzie, gdzie spojrzałam, wszędzie dokąd
wzrokiem zawędrowałam - krągłe, nagie
cherubinki …
Oblegają groby, jakby od niechcenia.
A jednak to okupacja. One tylko wyglądają, jakby przysiadły i zaraz miały
odlecieć. Tak naprawdę jednak cmentarz to pole walki. Wprawdzie chryzantemy nie
oddają pola, a i znicze (małe, duże, średnie; białe, żółte i czerwone) wciąż w
przewadze
i ogień walki w nich płonie:), ALE, nie dajcie się zwieść!, anielska ekspansja trwa. Za rok szala
zwycięstwa może się przechylić. Zwłaszcza, że napotkanym przeze mnie aniołom blisko
i bliżej do kupidynów. Ani jednego postawnego, surowego anioła. Żadnego rosłego
stróża świadomego swych obowiązków …TYLKO tłuściutkie, figlujące dzieciątka ze
skrzydełkami i wypiętymi pośladkami. Rzymskie amorki. I gdyby tylko zapalczywy organista
nie wyciskał tak energicznie z organów wciąż nowych,ostatnich nut, z pewnością by było słychać
ich chichot…(aniołków, nie klawiszy!)
Niewątpliwie urosły w siłę. Brakuje
im tylko łuku.
Łuk, załadowany kołczan i, Moi Mili,
za rok wróżę im pełny tryumf.
Rzec by można:
Udany podbój
Republiki rzymskiej,
zza grobu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)