Maj to miesiąc, w którym
dostaję w pracy zadanie matematyczne.
Treść jego w zaokrągleniu
brzmi:
Masz 8 tulipanów i 10 solenizantów.
Rozdziel kwiaty tak, by każdy ze świętujących,
otrzymał okazały bukiet imieninowy.
Zadanie uznaje się za rozwiązane celująco, jeśli po
rozdaniu obfitych wiązanek i w Twoim wazonie naręcza kwiatów nie zabraknie.
Ażebym nie wpadła w rutynę, co
roku z powyższej łamigłówki tajemniczo znika tulipan.
Ostatnie dwa tygodnie
spędziłam zatem w fascynującym świecie rachunku nieprawdopodobieństwa,
złorzecząc na ohydnego ogrodnika przecherę, który gdzieś w tej szaradzie jest
ukryty, a którego niekompetencja niedługo
w pień wytnie tak potrzebne mi kwiecie.
A teraz, jak to wszystko się
skończyło - dręczy mnie wstręt do liczb. Dostaję mdłości na widok kalendarza. Z
odrazą spoglądam na zegar. Denerwują mnie też ponumerowane tramwaje i autobusy.
Czy MPK nie mogłoby wyjść mi naprzeciw i utworzyć linie z symbolami?
- czym dojeżdżasz?
- autobusem linii serca, gruszki, misia…
Tak. To z pewnością
przyniosłoby mi ogromną ulgę. Choć na chwilę. Bo na całkowite uśmierzenie tej
przypadłości w dzisiejszym świecie liczyć (tfu na psa urok!) nie można.
Bo z przystanku (na którym szerokim
łukiem omija czasowy rozkład jazdy(!)) człowiek udaje się na przykład do
sklepu. A tam nie dość, że najpierw skazany jest błądzić w gąszczu metek z
cenami, to następnie musi zwalczyć w sobie obrzydzenie i sięgnąć po portfel, a
potem (zniesmaczenie sięga szczytu!) po szczelnie wypełniony plugastwem
paragon...
Jakże mi niedobrze, Drogi
Panie Bobrze.
A tu jeszcze radiowa prognoza
pogody: „po pierwszych UPALNYCH
TYGODNIACH maja….”
Upalne dokroćsetfurbeczek
tygodnie?!!!
Dalibóg! Siedziba tego radia mieści się chyba w jakiejś oranżerii.
Przy słowach "Drogi Panie Bobrze" ja wysiadłam :D
OdpowiedzUsuńUpalne tygodnie były pewnie dla tych, co to w zimie nie marzną...