Chusteczki higieniczne.
Ciekawa rzecz.
Od jakiegoś czasu mi się
zapodziewają. Niczym skarpetki w praniu. Choć to porównanie w pełni nie oddaje
mej zgryzoty. Bo mi nie przepadają stopniowo jednostki, tylko od razu całe
zastępy. Giną na potęgę. Niczym wojska Napoleona w Moskwie.
A trzeba Wam wiedzieć, że tych
celulozowych żołnierzyków wystawiam bez liku i wszędzie. Pełnią warty w kieszeniach spodni, kurtki i swetra. Obsadzam też
nimi gęsto torebkę. Słowem: z domu wychodzę z pełną obstawą. Niestety, gdy
tylko nadchodzi krytyczny moment, ta cudowna chwila, w której przeczuwam rychły
atak nosa - nie mogę znaleźć ni rąbka wsparcia. Nerwowe poszukiwania oręża i gorączkowe
wezwania do natarcia wroga pozostają bez odzewu.
Podejrzewam, że te bezczelne
dezercje przeszłyby bez echa, gdyby nie to, że UMÓWMY SIĘ, mamy właśnie porę
roku, w czasie której nos staje się wielce wymowny. Porę, która budzi w nim
takiego oratora, że po prostu człowiek ulicy nie przejdzie, żeby ten nie zechciał
wyrazić swego zdania.
Wiedziona ciekawością i zaintrygowana wielce - zaczęłam studiować właśnie
nabyte kolejne opakowanie chusteczek higienicznych, które (jak już zaczęłam przypuszczać)
być może mają trwałość śniegu i niknięcie w określonych warunkach jest ich
cechą naturalną. Ale zamiast uwag: przechowywać
w temperaturze powyżej …, albo składować
tylko w miejscach chłodnych i suchych…
- znalazłam ostrzeżenie:
„Aby uniknąć ryzyka uduszenia – opakowanie przechowuj
z dala od dziecka.”
Bo dziecko gdy ledwo ujrzy
chusteczkę
To ma ochotę udusić mateczkę
A gdy już będzie po mamusi
To zdusić ojca się pokusi
Przez głowę przeleciał mi
tłum nieodpowiedzialnych matek i lekkomyślnych ojców konających u boku swych
pociech w stosie beztrosko porzuconych, źle przechowywanych chusteczek.
Nie mam wprawdzie dzieci, ale
mało ich tu czyha wokoło?
Niewykluczone, że zniknięciom chusteczek, które w swym bycie nie zdążyły być nawet jednorazowe
zawdzięczam życie swoje
Zasmarkane co prawda,
ale nie bądźmy drobiazgowi.
Ja mam chusteczek pełno. Zawsze. Ale nie wtedy, kiedy katar atakuje z całą mocą. Czyli - mamy podobnie :D
OdpowiedzUsuń