To dość przygnębiające, że, miast trwonić majątek w wirze
rozpustnego życia, ostatnie chwile tego świata spędzam w pracy. Jednakowoż gdy
zerkniemy głębiej i przeanalizujemy rzecz szczegółowo - to żal znacznie straci
na sile, gdyż UMÓWMY SIĘ: mój dorobek i tak zbyt dużego rozpasania nie
gwarantuje. A na pół gwizdka to doprawdy szkoda ostatnich mych oddechów.
Więc siedzę sobie za biurkiem i wspominam trudy, jakie ostatnio
napotykam, by do niego dojść.
Po prawdzie śnieg poszedł precz, a PKP już mnie nie hamuje
JEDNAKOWOŻ drogę mą służbową Pani Portierka zastępuje,
I od tygodnia wytrwale wita mnie słowami: i jak tam przygotowania do świąt?
A ja, równie uparcie, od tygodnia się jeżę i rozszerzam
asortyment odzywek:
- święta? jakie święta?
- liczę, że jednak będzie koniec świata
- ja się nie przygotowuję.
- w tym roku nie obchodzę.
.
.
.
Ale Pani w ogóle się nie zraża. I jak tam przygotowania do świąt?
A ja chcę tylko zabrać klucz do pokoju, a nie w służbowych
podwojach przystępować do spowiedzi. I
jak tam przygotowania do świąt?
Jeszcze tylko jutro. I
jak tam przygotowania do świąt?
Może jutro będzie Pan Portier.
Tak bardzo tęsknię za zwykłym codziennym prostym
Dzień Dobry.
Podczas gdy, wg obiegowych opinii, na święta człowiek staje
się życzliwy i światu przychylny - ja zmieniam się w bazyliszka.
czy w wigilię przemówię ludzkim głosem?
Stay tuned
:)
Przyjedziesz do domu, to będziesz miała okazję się wykazać - na upieczenie czekają ciasta, na liście do przygotowania są też ryby, pierogi i ubranie choinki :)
OdpowiedzUsuń