Dzisiejszy wpis zasponsoruje nam
Abba
The winner takes it all
The loser standing small
Beside the victory
That's a destiny
Leżę sobie pod podium, na
którym medale i kwiaty suchą nogą odbierają posiadacze ohydnych, nieforemnych,
śmierdzących gumiaków. To oni dziś tryumfują. Kurka tfu, tfu, tfu wodna. Oczywiście
gratulujemy im, bo przecież umiemy przegrywać. Niech to szlag!
Tymczasem wkładki do moich
butów wiszą na zimnym kaloryferze skręcone jak precle, a buty spite jak bąki
leżą pod nim wypchane gazetami i napisałabym Wam do czego są podobne, gdyby nie
to, że są podobne zupełnie do niczego i podobnie do niczego się nie nadają.
Kompletnie straciły fason. Prawdę mówiąc, jak tak na nie patrzę, lękam się, że blask,
którym jaśniały jeszcze zaledwie kilka godzin temu, został ugaszony deszczem na
amen.
Ale tego nie dało się uniknąć,
gdyż i bo ulicami płyną rzeki.
Mijanie kałuż i szukanie
płytszej wody jest bezcelowe; nawet jeśli wyszło się w czółenkach woda Was dopadnie. W zimnym jej chlupocie, można odkryć, iż wspomniana wyżej nazwa pantofli funkcjonuje zupełnie na darmo, proszę ja Was, bo niby czółenka, a pociągnęły
mnie na dno pierwszej lepszej głębszej kałuży.
Na tym świecie roi się od
takich półprawd i kłamstw. A najgorsze jest, że szydło z worka wychodzi dopiero
w praniu.
Chyba zaraz wyjdę na zewnątrz
i utopię w kałuży swe merkantylne smutki i gorycz przegranej, coby ta brzydka pogoda się
nie zmarnowała.
Pływajcie…. ekhm…hm… Bywajcie zdrowi!
Ps.:
Całusy przesyłam mym butom służbowym
-
pod biurkiem zawsze zwartym i
gotowym
Szczerze współczuję - ja miałem do przebycia tylko drogę z bloku do samochodu (20m) i z samochodu do pracy (50m)... Ale Asia pojechała dzisiaj z laptopem do serwisu ("Autobusy i tramwaje", jak śpiewał Muniek) i kompletnie przemokła. Taki jakiś parszywie mokry dzień się trafił :/
OdpowiedzUsuńdzień z mokrym noskiem:)))
Usuńprawdę mówiąc dziś wszystkim nam przydałyby się spodniobuty wędkarskie… albo łódki (jeśli ktoś szczęśliwy dysponuje garderobą o takich gabarytach:))))