poniedziałek, 10 czerwca 2013

Wejście smoka


Właśnie zostałam sklęta przez słodką staruszkę, której wejścia do tramwaju nie zauważyłam i miejsca jej siedzącego nie ustąpiłam. Pani stanęła nade mną, o czym się w mig dowiedziałam, bo ostentacyjnie zdjęła czapkę niewidkę, wyzywając mnie od egoistycznej młodzieży, która myśli tylko o sobie, zamiast o tym, że kiedyś TEŻ się zestarzeje, i że taka stara TEŻ wejdzie do tramwaju, w którym jakaś inna młodzież TEŻ nie ustąpi jej miejsca.
Lżona byłam poprzez przemowę do pana, który dzielił smutny los pani i też stał. A ponieważ czynił to nieopodal, więc idealnie na słuchacza się nadał. 
Rzadko siadam. Nie żebym się tłumaczyła! Ale jednak rzadko. Tak rzadko, że to zachowanie w lesie cech mej osobowości winno być wzięte pod ścisłą ochronę. Nie żebym się tłumaczyła. Ale trzeba Wam wiedzieć, że moją decyzję o spoczynku w transporcie miejskim poprzedza ciąg obliczeń z rachunku prawdopodobieństwa, tarot i chiromancja zaawansowana. Jeśli wywróżę przestronność i luz – siadam. A jak siadam, czynię to solidnie. Angażuję się maksymalnie. Całą sobą. Bez żadnych ustępstw i zwrotów akcji. Nie żebym się tłumaczyła, ale po zapadnięciu decyzji, nie ma zmiłuj. Siadam i siedzę. I tylko kadr mojego przystanku w tramwajowym oknie jest w stanie postawić mnie na nogi. 

Żadna tyrada nabuzowanej złością pani nie podoła
a i "młodzieżą" się mnie nie kupi.

no to już wiecie.
BYŁAM NIEPRZEJEDNANA
Ale nie żebym się tłumaczyła!
Ja po prostu uważam,
że jak ktoś jest krzepki w gębie
to i w nogach silnym będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.