Krajobraz za oknem coraz
częściej sprowadza człowieka na manowce.
Najpierw rzuca on (człowiek!)
okiem na termometr, potem drugim w kalendarz…a potem. Potem to magazynek jest
pusty, a niepewność, co do tego jaka pora roku króluje w tym pięknym kraju,
nadal drąży serce jego.
Aby nie dać się zwieść
pozorom i ograniczone zasoby zmysłu wzroku oszczędzić, proponuję od razu
wycelować w telewizor. Tylko nie bierzcie na muszkę prognozy pogody, bo to z
góry wiadomo, że chybiony strzał będzie.
Wymierzcie w blok reklamowy.
Tam, na dzień dzisiejszy, najlepsze
preparaty przeciwgrypowe zostały zastapione już przez efektywne środki na odchudzanie, najsmaczniejsze
lody i najskuteczniejsze antyperspiranty. To pozbawia wątpliwości. Wiosna trwa,
a lato tuż, tuż.
Tym, którzy po takim seansie
nadal mieć będą zastrzeżenia i opory przed przyjęciem do wiadomości, że to coś
za oknem to nie listopad, a czerwiec -
zalecam spacer po mieście. Tam się roi od zwiastunów ciepła. Las bilbordów, bujnie
porosłych półnagimi kobietami, niechybnie lato anonsuje.
Kostium kąpielowy na mieście rządzi.
Kto jest uważny – ten nigdy nie
zbłądzi:)
Si.
No i może jeszcze jedna głęboka
myśl, bo przecież pogoda wzmaga w nas refleksyjność:
W bikini,
jak w firmie,
góra droższa od dołu.
Chyba niewiele więcej spodziewaliście
się po tej notce, co?
To do miłego!
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.