z serii przychodzi osiołek i …
-
czy pani może opieczętować ten druk?
-
tak, o ile ma pan wszystkie podpisy …
-
proszę
I
w tym momencie na moje ręce złożony zostaje papier przypominający szmatę. Znać
po jego zmasakrowanym ciele, że biedak po drodze przygód miał wiele; że
przeszedł nieszczęśnik w życiu niemało, że nieźle mu się od osła dostało… Jest
brudny i niemiłosiernie wymięty, przez kubek herbaty wyraźnie kopnięty…
Chwytam
wymownie w dwa palce ten świstek,
ten
dokumentu wrak,
ten
niezbity dowód,
że
osłu taktu brak:
-
ten druk wygląda, jakby szedł do mnie kilka lat, wzdłuż i wszerz, przez cały
świat.
-
tak. Wiem, że termin minął, ale nie mogłem być wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.