Zniechęcona porażką w sklepie
obuwniczym postanowiłam wejść tam, gdzie o klęskę trudno, MIANOWICIE do sklepu
odzieżowego.
I tak oto, w przededniu
trzydziestostopniowych upałów zapowiadanych w poniedziałek przez giętkiego (słowem
i ciałem:) Pana Kreta, nabyłam:
rękawiczki,
nauszniki
i czapkę.
jestem gotowa świętować jutro Pańskie kolejne niepowodzenie.
Zapomniałaś, że ciepły szalik już masz - wydziergany przez rodzicielkę :P
OdpowiedzUsuń