W mijającym tygodniu podczas porannej pobudki towarzyszyła
mi radiowa audycja Przewodnik
nowoczesnego rolnika. I po prawdzie, tak przyznaję, podczas tych wykładów
myłam się, ubierałam, jadłam i się czesałam… ale żeby dopiero po trzech dniach
zauważyć, że to wciąż leci powtórka (jednego i niezmiennie, co do słowa!, tego
samego) programu, to naprawdę trzeba mieć… solidnie zaimpregnowane uszy.
Choć zdarza się, że niektóre wieści (przez wzmożoną częstotliwość
występowania w eterze) jeszcze się na nich osadzają.
Np. oprócz tych porannych, że hodowla alpak jest bardziej
opłacalna od hodowli owiec, a uprawa rokitnika – intratną być może. To też i
ten news, że 21 grudnia będzie koniec świata.
I znowu się wszyscy tą przepowiednią podniecają.
Nie wiem dlaczego.
Wełniste alpaki są zdecydowanie bardziej ekscytujące.
Ile końców ma świat? W tej materii, jestem pewna, że kija na
łeb bije.
W końcu już kilka jego końców przeżyłam. Co nie do końca
jest dla mnie powodem do dumy. I czuję się trochę, jak kleszcz, wesz, albo inna
pasożytnicza menda, która perfekcyjnie opanowała
trwanie.
Z drugiej zaś strony,
bycie zwiewnym płomieniem świecy, który gaśnie w pierwszym lepszym
przeciągu - też nie do końca mi odpowiada.
Ale w końcu…
21ego, mówicie?
Ja ma pewniejszą wróżbę końca wcześniejszego.
Bo zaprawdę do końca zbliża się ta notka,
a końcem jej będzie
mała czarna kropka.
A Ty jak zwykle na końcu z wiadomościami :P O końcu świata 21 grudnia mówią już od dawna :PP
OdpowiedzUsuńno tak... ale przyznaj, że z newsami o alpakach i rokitniku to Cię wyprzedziłam!!!! :P
UsuńTylko dlatego, że budzę się w połowie audycji "Rozmaitości rolnicze". A tam na pewno o tym mówili już dawno temu :D
Usuń