No dobrze.
Zima nie popuszcza.
A ja i owszem.
Znów mam katar.
Chyba jestem uczulona na
śnieg, zimno, spóźniające się lodowate autobusy, śliskie chodniki, wszechobecną glajdę…
Poza tym zżera mnie (i to łapczywymi
kęsami!!!) tęsknota za ciepłem wytwarzanym hen, hen, za granicą wełny, bawełny,
kaloryferów, farelek i innych pieców. Wiem, jestem nudna i wybredna (co to za
przebieranie w dostawcach, paniusiu??!!!). Ale. Ciepło. Gdy na dworze nos nie
zamarza, stopom nie ciążą buty, a tułów odzyskuje suwerenność po skruszeniu
odzieżowej skorupy.
Czekam, czekam i nogami za
Tobą przebieram
O wiosenna lekkości!
:)
No, ale popatrz... już nie możesz narzekać, że Twoje wirusy to sprawka PKP :D
OdpowiedzUsuń