-
czyli że nie dostanę jabłka?
-
nie
-
ALE DLACZEGO?!
-
znał pan zasady
-
no i naprawdę nie ma dla mnie ratunku?
-
nie. Boś nie spełnił najmniejszego warunku!
-
Toż ja bez błonnika zginę w agonii! Na kolana padam i o szansę błagam!
-
niech pan z klęczek wstanie! Jabłka pan i tak nie dostanie. Szansę pan tu już
niejedną miałeś i co do jednej nie skorzystałeś. Ja podsadzałem pana, podawałem
drabinę - a pan żeś jedynie robił durną minę. Koledzy pańscy na drzewo się wdrapali,
po jabłku sobie bez pośpiechu zerwali. Ambitniejsi nawet z samego czubka! A pan
niezmiennie strugasz z siebie głupka i nie sięgasz ni najniższych gałęzi, jakby
ci ktoś nogę w sidłach uwięził; ani, co gorsza!, nie schylasz się pan po spady.
Co tam schylać! Pan nawet nie patrzysz pod nogi! I nie łudź się, że owoc sam
spadnie ci na głowę, bo mimo, że to jabłoń -pan nie jesteś Newtonem.
-
gdybyś pan tylko, tak jak nie chcesz,
chciał, to byś pan jabłko mi po prostu dał! Wąż z drzewa poznania nie
robił Ewie problemów…
-
…i doprowadził nieszczęsną do eksmisji z Edenu!
-
bym wszedł do sadu, ojciec słono zapłacił! A teraz PRZEZ PANA całą kasę traci…
-
wszakże, a nawet przecie!, my za cenę wejściówki - nie gwarantowaliśmy nikomu papierówki
-
… tyle pieniędzy pójdzie prosto w błoto…
-
Sam żeś je tam wrzucił, leniwa niecnoto.
…
No
i tak dalej,
i
et cetera
Takie
oto właśnie ciekawe rozmowy
Toczą
się w cieniu mej służbowej jabłoni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.