Bardzo chce mi się spać. Choć
zdaje się, że przez chwilę byłam przebudzona… To jazda pociągiem musiała mnie z powrotem ukołysać,
następnie tłum poniósł mnie na przystanek, wtłoczył w tramwaj, w którym ponownie
zapadłam w głęboki letarg… a dalej… dalej dokładnie nie pamiętam, co się stało,
ale jakimś cudem, które zdarzają się mającym szczęście somnambulikom, dotarłam
cało do pracy. Tak to musiało się jakoś gładko i wartko potoczyć, bo właśnie ocucił
mnie służbowy telefon.
Ale pewnie tylko na chwilę.
Bo leżę na biurku i nadal bardzo
chce mi się spać.
A pragnienie to potęguje
zbliżająca się kolejna zmiana rozkładu jazdy pociągów. Doszły mnie słuchy o niej, choć skrada się cichuteńko,
na paluszkach, ale już ja dobrze wiem,
że to nie z wrodzonej delikatności; bo, niestety (to już pewne) za pół miesiąca
tupnie mi ona o brzasku tuż przy głowie i wrzaśnie, że oto nadszedł czas na
pobudkę.
15 minut wcześniej.
15 minut wcześniej RANO.
Jakby to zważyć i opisać,
by tym specom od rozkładu uprzytomnić,
że to niemało? że to szok, że od groma i bez liku minut nam zabierają? 15 minut!
To kupa (czasu), którą mam ochotę ich obrzucić…
Oni pchnęli pociąg kwadrans
wcześniej o świcie
A mi przed oczami stanęło całe
życie
Nie mogę o tym spokojnie myśleć.
Idę spać
Dobranoc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.