wtorek, 16 kwietnia 2013

Jadą wozy kolorowe taborami


Wiodę ostatnio cygański żywot.
Rozbijam się po królestwie tymczasowości i prowizorycznych rozwiązań, równocześnie ubolewając wielce, że, miast bezspornych atrybutów: smagłej cery i ócz czarnych, przypadły mi akurat te dość wątpliwe walory tejże grupy etnicznej.  

Kawalerka, którą z zachwytem i radością eksploatuję od pół roku, została wystawiona na sprzedaż i teraz, co jakiś czas, przechadza się po niej tłum zwiedzających. W międzyczasie (niczym gorliwy kustosz usuwam piach naniesiony przez fale potencjalnych nabywców i) z obecną właścicielką prowadzę dość dwuznaczne rozmowy w obecności mych służbowych kolegów, których (z kolei jednoznaczna) domyślność kwalifikuje mnie do grupy zawodowej czerpiącej nieposkromione podatkami zyski:

- przyjdę dziś do ciebie z klientem – zaczyna koleżanka, nieświadomie gładko wchodząc w rolę alfonsa.
- dobrze
- będziemy jak zwykle wieczorem
- mhm
- około dwudziestej dam ci sygnał
- ok. będę przygotowana – kończę ja. 

W gruncie rzeczy, miast grać akuratną jawnogrzesznicę, powinnam rozpocząć działalność dywersyjną wobec domniemanego suterena.
Rozkładać pułapki na myszy po kątach garsoniery, rozszczelniać jej krany i okna oraz bogato ilustrować zacieki na ścianach … Zaś w czasie bytności klientów wypadałoby głośno wyrażać skargi na hałaśliwe i najpewniej obciążone kryminalną przeszłością sąsiedztwo, a po przepędzeniu wszystkich chętnych – nabyć okryte złą sławą studio za bezcen (odzyskać wolność i stać się na powrót przyzwoitą kobietą;)  
Tymczasem ja, BARDZO PROSZĘ, nie dość, że ogarniam mieszkanie przed wizytami zainteresowanych, to jeszcze w pracy do szczętu szargam sobie opinię.

Choć po prawdzie i sabotowanie byłoby bez sensu i prostowanie domysłów kolegów bezcelowe. 
Kto w tym kraju uwierzyłby cygance?
I to jeszcze takiej
będącej wielkim picem
z szarym wejrzeniem
i bladym licem;)

6 komentarzy:

  1. Przedostatni akapit - bardzo dobry trop. Dodatkowa podpowiedź:
    Zatrudnij lokalnego penera, który każdorazowo, podczas wizyty potencjalnych kupców, będzie dobijał się do drzwi w intencji wspólnej mocnoalkoholowej imprezy.
    Kupcom tłumacz: "pan Wiesio jest bardzo przyjacielski; wystarczy mu powiedzieć dzień dobry, a on od razu chce się bratać".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieźle KuboP!:), tylko tę radę stosować trzeba z większą uwagą, bo może się okazać, iż kupujący-się-rozglądający gustuje wielce w alkoholowych libacjach:))))) I oto, w to mu graj!, decyduje się na zakup mieszkania, z którym w pakiecie dostaje najlepszego przyjaciela Wiesia……:)
      o-ho!

      Usuń
  2. Są i inne patenta na delikwenta. W zakamarek każdy makreli nawciskaj i o niej zapomnij. Woń ryby co to urlopowanie zeszłoroczne pamięta jest najlepszym wywabiaczem maści niechcianej, wszelakiej. Tylko komfort mieszkalny się nieco zmniejsza.
    A cyganki w wieku pewnym (w okolicach trzeciego krzyżyka) smagłe nie są, jeno zad mają wielkości rzeczonej uprzednio kawalerki i dyrdoków kwiecistych bukiet tego nie przesłoni. Jedna Edzia, nasze zapiewajło stadionowe, co bejmów wuchtę na fitnesach i dietetykach nazostawiała, wciąż cińka jak rura w metrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnieć to ja mogę, ale: jak się nazywam, jak tak będę w tych oparach się wędzić:)

      Usuń
  3. Dawaj sygnał, to Swarzędz pospieszy Ci na odsiecz i złych ludzi odpędzi w trymiga :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, czyli że opuncja w dłoń i na koń?!!!!!:)))))))

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.