piątek, 13 lipca 2012

(r)Ewolucja


ja tu gadu gadu o burzach i deszczu
a tymczasem na poznańskim dworcu wykonano wyrok śmierci na panu anonsującym pociągi.
Nie wiem, kto pierwszy rzucił kamieniem, jakie niepodważalne argumenty padły do stóp wysokiego sądu i w końcu jak wprowadzono w czyn ostateczną karę?
Ale wiem, że skazany był jednym z najlepszych konferansjerów  jakich miałam okazję słyszeć i niejeden lektor winien mu ( językiem!) buty czyścić.
Pociąg mógł być opóźniony, peron zmieniony, a skład źle podstawiony... ale głos był zawsze dokładny i wyraźny. I oto ta jedyna rzetelna rzecz w tym grymaśnym przybytku właśnie poszła pod mur.

Nie byłam na to przygotowana. Jeszcze przedwczoraj go słyszałam, odprowadzał mnie na właściwy peron, jak gdyby nigdy nic, a dziś taka tragedia... niczego nie zauważyłam. Nie prze-czu-wa-łam. Głos nawet mu nie zadrżał. Profesjonalista do samego końca...

A teraz z dworcowej ambony – będziemy słuchać Ivony.

Wyobrażam sobie mały rozstrój wśród feministek.
Część świętuje! Opór w Poznaniu złamany! Nareszcie kobieta przy mikrofonie! Reszta zaś podniecona zwiera szyki. Kobieta ma przecież więcej do powiedzenia, niźli tylko (z góry podyktowany!!!)  czas odjazdu pociągu.

Ale zostawmy Poznań,
bo podejrzewam, że sęk tkwi w drzewie w Wielkiej Brytanii,
w której to
Badacze z Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego stwierdzili niezbicie, iż
sadzonki pomidorów rosną szybciej, gdy przemawiają do nich kobiety, a nie mężczyźni".
Warto tu dodać, że niektórzy z dżentelmenów, biorących udział w doświadczeniu  KTO, byli tak bardzo kiepskimi lektorami, że rośliny, które zostały skazane na towarzystwo ich głosów, czuły się gorzej od tych wzrastających w ciszy (sic!):)

Czy Ivona dorówna praprawnuczce Karola Darwina, której roślina
była o 5 cm wyższa od sadzonki najlepszego ogrodnika płci męskiej?

Podróżujące PKP flance z niecierpliwością czekają czasu zbiorów. 
Ja również.

Stay tuned:)

piątek, 6 lipca 2012

Życzenie


Nie marzy mi się bukiet róż
Tylko przepiękna noc bez burz
Nocka jasna i gwiaździsta
Bez skowytu psiego pyska
Bez opadu
Deszczu
Gradu

taka noc w głębokim zen,
co pozwoli mi na sen

bo mam dość już tej wariatki,
co złym okiem na mnie błyska,
co to szumi i się sroży,
piorunami mnie batoży

Przez furiatkę tę, do diaska!,
wciąż coś praska, wciąż coś trzaska
i by na śnie móc się skupić
trzeba oko se wyłupić,
a za okiem zaraz ucho,
żeby także było głucho

okaleczać tak się boję
to już rękę oddać wolę,
(co tam rękę!) dam dwie ręce!,
temu kto dźgnie burzę w serce,
kto mi rzuci wprost do stóp
burzy pierś
a w niej zaś nóż.

środa, 4 lipca 2012

Przeprowadzka


Stary dworzec powoli pakuje manatki. Na razie zamknął połowę kas i całą ścianę szczelnie przesłonił czarną kurtyną. 

Oto kolejne, tym razem na piśmie, zaproszenie na NOWY DWORZEC POZNAŃ GŁÓWNY.
PKP niezmiennie od maja zachwala, nagabuje i kusi. Zapraszamy na NOWY DWORZEC POZNAŃ GŁÓWNY; bilety można również nabyć na NOWYM DWORCU POZNAŃ GŁÓWNY; NOWY DWORZEC POZNAŃ GŁÓWNY (to jest gość naprawdę równy:) ...  rozlegało się ostatnio w szarej sieni dworca starego. Rozlegało się, rozlegało i rozlegało, ale jednak kłębiących się tam tłumów nie rozrzedzało. Bo ludzie kurczowo starych murów się trzymają. A przecież nie po to stworzono ów zacny budynek NOWEGO DWORCA GŁÓWNEGO, by teraz stał pusty, bez pasażera jednego. Więc. Teraz zamknięto stare kasy. Nie chcieliście po dobroci, to was elegancko wykurzymy. Teraz się nauczycie, robaczki!

Trudna to będzie nauka.

Problem nowego dworca nie polega na tym, że tablica odjazdów jest nieco nieczytelna (kwestia przyzwyczajenia), że trudno usłyszeć panią kasjerkę (kwestia nagłośnienia), a nieruchome schody są za wąskie (kwestia gustu lub i diety). To doprawdy drobiazgi. Niedogodności, które nikną za plecami kiepskiej lokalizacji nowego dworca.Bo nowy dworzec znajduje się na dworcowym uboczu. Jest jak zbyt długi przypis ukryty na końcu książki. Można w nim utknąć i, dalibóg!,na dobre stracić wątek.

Na pierwszy rzut oka nowe mieści się blisko starego. Ot, lekki rzut beretem. Wprawdzie. Ale w praktyce niestety to dworcowe opłotki. Jest dość nieporęcznie. I absolutnie nie po drodze. Zwłaszcza jeśli przybywamy z dołu (a już zwłaszcza jeśli z zachodu). Wówczas dokonać należy szeregu operacji wymagających od nas zapasu czasu, tężyzny fizycznej i rozeznania w terenie. Trzeba co nieco nadłożyć drogi, wjechać/wejść, a po wszystkim zejść (tymi wąskimi schodami, of course). Choć można jeszcze skorzystać z windy (bo jednak pomyślano o windach! nie bądźmy tacy surowi w ocenie i przykróćmy nieco wrodzony malkontentyzm). No dobra!  
I to tyle z pogody ducha.
Zwłaszcza, że wind nie darzę wielką sympatią. 
W ogóle do wind to ja mam za mało cierpliwości. 
Do skorzystania z windy może mnie zmusić tylko odległość kilkunastu pięter lub/i gigantyczny bagaż 
a do regularnego korzystania z nowego dworca - kompletna ruina starego.
Niestety. Taka ze mnie, mój Staruszku, beznadziejnie wierna Julia. Po tylu latach tak łatwo Ci się spławić nie dam.
I tylko po trupie Twoim
Ma noga zagości na nowym

:)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Sahara


wyjść z pracy
w połowie drogi skusić się piękną pogodą i wysiąść z tramwaju
iść pieszo w pełnym słońcu
tracić siły i hektolitry płynów (i trochę żałować pochopnej decyzji o spacerze)
dojść na stację, zakupić wodę i pognać na margines dworca PKP– het, na peron 4a
wsiąść do pociągu, sapnąć, westchnąć, otrzeć pot z czoła
odkręcić butelkę celem ugaszenia pragnienia…
odkręcić butelkę…
OdkRRRRRRRRRRęęęęęęcić buuu
ODKRĘĘĘĘĘCĘĘĘĘĘĘĘĘ
O jacie kręcę!

Zawołać na ratunek współpasażera swego
Zobaczyć jego bezsilność
Stracić resztkę nadziei
Poczuć piach pod stopami, w ustach i oczach 
Zobaczyć skorpiona na horyzoncie…
...
Tak oto w upał można się przekręcić
Chcąc zwykłą butelkę wody odkręcić
:))))