czwartek, 27 września 2012

Sprawunki


Zniechęcona porażką w sklepie obuwniczym postanowiłam wejść tam, gdzie o klęskę trudno, MIANOWICIE do sklepu odzieżowego.
I tak oto, w przededniu trzydziestostopniowych upałów zapowiadanych w poniedziałek przez giętkiego (słowem i ciałem:) Pana Kreta, nabyłam:
rękawiczki,
nauszniki
i czapkę.

I, voilà! proszę Pana,
jestem gotowa świętować jutro Pańskie kolejne niepowodzenie.

czwartek, 20 września 2012

Zabawa w chowanego


Po urlopie człowiek w pracy musi się odnaleźć.

Ja wróciłam tydzień temu
I ciągle jeszcze szukam:)))
I ciągle nie mogę się zaklepać.

Co ciekawe - inni nie mają najmniejszych problemów, by mnie namierzyć.
Niestety. 

piątek, 14 września 2012

Alien


jeśli nagle Twoi służbowi koledzy zaczynają mówić nieznanym narzeczem i nie jesteś w stanie zrozumieć ni jednego słowa

jeśli ich zaangażowanie w pracę wydaje Ci się śmieszne, absurdalne, a momentami po prostu idiotyczne

jeśli czujesz się wyobcowany
całe kilometry oddalony od biurka, przy którym właśnie Cię usadzono
a każdy papier, który wpada w Twe ręce, zdaje się być po brzegi wypełniony chińskim pismem tradycyjnym

to niezawodny znak, żeś mój Ty Nieszczęśniku, jako i ja, dopiero co wrócił z urlopu :)

ale nie martw się

za chwilę znajdzie się ktoś, kto tak silnie pacnie w tę bańkę mydlaną, w której ciągle siedzisz, że nawet jeśli nadal żyjesz wakacjami spędzonymi na Marsie, raz dwa znajdziesz się na ziemi,
i zaprawdę powiadam Ci będziesz mógł mówić o szczęściu,
jeśli pryskające mydło, nie wpadnie Ci do oka.

:)

środa, 12 września 2012

(A)front atmosferyczny


W niedzielę prognoza pogody z uśmiechem zaanonsowała nam bieżący właśnie tydzień jako ciepły, by nie rzec wręcz upalny. Lato nie daje za wygraną – słodziutko szczebiotała. We wtorek rano ta sama urocza pani z tym samym uśmiechem oznajmiła, że to ostatni tak pogodny dzień i w środę z rana odebrano nam od ust co najmniej dziesięć stopni Celsjusza i, ażebyśmy otrzeźwieli i nie mieli już żadnych złudzeń co do wrześniowej aury, oblano nas kubłem deszczówki.

Zaprawdę nie byłabym sobą, gdybym nie kopnęła tego pudła, tej ułomnej meteorologicznej rachuby! Żeby chociaż ta ślepa kura cichutko i ostrożnie sunęła boczkiem. Ale nie!!! Idzie środkiem drogi i majta swą białą laską na wszystkie świata strony. Naprawdę trzeba mieć szczęście, by się na nią nie nadziać.
Media tak gęsto sadzą w ramówkach prognozy, że jeśli nie lubisz slalomów i obca Ci wykwintna ekwilibrystyka ucha, to zostaje Ci tylko off. Prognozy są głównym tematem porannych programów. Pojawiają się częściej niż informacja o godzinie. Prognozy to danie główne, podstawowe pożywienie, chleb nasz powszedni. Idealne na pierwsze śniadanie służbowe. I optymalne na ostatni kęs przed snem.

myślałam, że jestem już odporna na ten ciężkostrawny wątek.
Ale niestety, jak widać,
wciąż mam zbyt delikatny żołądek
I jest mi niedobrze
i przewiduję sensacje,

bo mnie korci, zwłaszcza jak słyszę te prognozy na wspak,
by instytut meteorologii roznieść w drobny mak!

wtorek, 4 września 2012

Wakacyjny ślad na piasku


czas zostawić.

bo tu już wrzesień.

Idąc po sznurku ze śliwek i jabłek niebezpiecznie zbliżam się do kłębka jesieni.

Każdy jeden gryz nieubłaganie skraca dzielący nas dystans. A ponieważ nie potrafię zrezygnować z konsumpcji owoców, to zdaje się, że ta trzecia z kolei pora roku, jak co roku, jest już gwarantowana. I nic się z tym zrobić nie da. Mój apetyt jest nie-do–po-wstrzy-ma-nia.

Skupiona na wyżerce - o świecie wiem niewiele i, prawdę mówiąc, gdyby jeszcze chwilę temu ktoś zapytał mnie, dajmy na to, o Amber Gold – odpowiedziałabym bez wahania, że to odmiana jabłka. Zresztą, jak patrzę na tych wszystkich klientów z połamanymi zębami, nie tylko ja jedna miałam takie skojarzenia.

Amber Gold

- cokolwiek by mówić
kolorystycznie wspaniale wpisuje się w złotą polską jesień.