czwartek, 27 września 2012

Sprawunki


Zniechęcona porażką w sklepie obuwniczym postanowiłam wejść tam, gdzie o klęskę trudno, MIANOWICIE do sklepu odzieżowego.
I tak oto, w przededniu trzydziestostopniowych upałów zapowiadanych w poniedziałek przez giętkiego (słowem i ciałem:) Pana Kreta, nabyłam:
rękawiczki,
nauszniki
i czapkę.

I, voilà! proszę Pana,
jestem gotowa świętować jutro Pańskie kolejne niepowodzenie.

1 komentarz:

  1. Zapomniałaś, że ciepły szalik już masz - wydziergany przez rodzicielkę :P

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.