wtorek, 23 lipca 2013

Kup pan kozę!


Pragnę obwieścić Panu, Drogi Sąsiedzie, żeś Pan się wczoraj otarł o śmierć.

Bo już bielały me kłykcie na nożu
purpura falą lico zalała
Krwią napłynęły oczy łagodne
A z nozdrzy moich furia buchała

zaprawdę w prawdziwe szaleństwo ja wpadłam,
gdy mą biedną głowę,
do snu wcześniej złożoną, 
Twa wstrętna kosiarka znienacka napadła.


Przyzwyczaiłam się do tego, że pies sąsiadów w tajemniczy sposób sprzężony jest z moim oknem. I jak tylko ośmielę się je uchylić - on zaczyna ostro szczekać.
Ale kosiarce mówię VETO!
Weź to Pan pod uwagę nim następnym razem, tuż przed 22gą, zaczniesz żąć murawę.

Jak Pan długiej trawy wytrzymać nie możesz
to rżnij Pan ją wcześniej
albo kup Pan kozę.

czwartek, 18 lipca 2013

Karuzela


Hej chłopcy, dziewczęta!
Wczoraj zostałam solidnie wyzwana przez Panią z ZTM za Was wszystkich, którzyście sobie jeszcze karty PEKI nie wyrobili.

Także ten.
KARTA PEKA CZEKA.
Woła nas z daleka.

Niestety kiedy usłyszałam, że, nawet mając miesięczny bilet, będę musiała ją odbijać zawsze, i wszędzie, i o każdej porze - strasznie się zdenerwowałam, ale to naprawdę STRASZNIE. 
I do tej pory ten nerw mnie trzyma.

Bo ja wiem, że jak tę kartę będę musiała mieć zawsze na wierzchu, zawsze w pogotowiu, to ja ją na pewno zgubię. Tak jak notorycznie gubię trzymane w ręku parasole, torby, siatki i siateczki…
Pewnego razu jesienią zrobiło się ciepło
Zdjęłam czapkę
I tak się widziałyśmy ostatni raz.
A tu, Pan Dyrektor ztm, ma jeszcze życzenie, bym nie tylko w kółko odbijała swoją kartę, ale bym w międzyczasie pilnie spoglądała, czy ręce współpasażerów czynią to samo.

 „chcemy wywołać obywatelską kontrolę naszych wspólnych publicznych pieniędzy"

Mi, jako się rzekło, Proszę Pana, ledwie starcza uwagi na dwie dłonie moje,
ale skoro taka pańska wola
To hopsasa
Ufam, iż nie będzie mi Pan skąpił kilku wskazówek organizacyjnych.  

Czy domniemanych gapowiczów trzeba od razu rzucać na podłogę i obezwładniać, czy elegancko wypraszać z pojazdu?
Mam delikwenta szturchnąć? opluć? Pokazać palcem? Wy-le-gi-ty-mo-wać?!
ORAZ
czy w pakiecie z kartą PEKA otrzymam kajdanki? (Zawsze chciałam założyć je komuś jednym niedbałym ruchem ręki z Prawami Mirandy na ustach. O! to.to.to.)
NO I czy być może
Panie Dyrektorze
są przewidywane jakieś bonusy dla właścicieli najbardziej aktywnych praworządnych serc obywatelskich?

DARMOWY PRZEJAZD ZA GAPOWICZA!
WYMIEŃ OSZUSTA NA BILET!
SYP CZĘSTO ŻER KANAROM –BĘDZIE CI SIĘ DOBRZE DZIAŁO

 (?)

proszę to rozważyć.
Z niecierpliwością czekam na odpowiedź,
Bo roboty całe mnóstwo. 
Dziś z mojego tramwaju wraz z kanarami wyfrunęło trzech gapowiczów.

To dużo, śmiem twierdzić. 
Więc dalej, dalej do zabawy śpieszmy się!!!

piątek, 5 lipca 2013

no to lu!


- Polacy nie dbają o higienę! - grzmią media, którym śmierdzi. A ponieważ, umówmy się, nie ma większego specjalisty w węszeniu, pewnie mają rację

Tak. Nosa media to może i mają, ale empatii - to już za grosz. Bo nikt nie rozważy, że może ludzie chcą, a nie mogą. Że może mają ambicję być schludnymi, ale koniec końców im się nie udaje, gdyż i bo na drodze do odświeżenia ich steranych ciał stoi mnóstwo przeszkód i zdarza się, że do celu nie docierają, zawisnąwszy bezładnie na którejś z nich.

Znam to. Sama nie raz, patrząc na czekające mnie utrudnienia, mam ochotę zrezygnować z wizyty w łazience i dołączyć do szeregu brudasów.

BO musicie wiedzieć, że przed przystąpieniem do kąpieli w moim domu należy wykonać operację na żywym organizmie; operację, której realizacja zapewnia nie tyle komfort się mycia, co w ogóle jakiekolwiek ablucje.
Ponieważ borykamy się z niskim ciśnieniem wody – prysznic u nas to poważne przedsięwzięcie. Nie jakieś hop-siup-zarzucam- ręcznik-na-ramię- i –z-gwizdem-na-ustach-idę-w-każdej-chwili- do- łazienki! OCoToToToNie.
Na prysznic trzeba zasłużyć.
Prysznic to dobro luksusowe.
Wy-zwa-nie lo-gi-sty-czne.

Lista domowych czynności wymagających obecności wody jest długa. Sporządzamy ją skrupulatnie i, nim sięgniemy po mydło, udajemy się na pielgrzymkę. Na mapie mamy wszystkich członków rodziny, u których wypraszamy wodną apatię i hydrauliczną pasywność. NAJWAŻNIEJSZE, by w czasie naszej toalety powstrzymali się od naczyń zmywania, kwiatków podlewania, rąk szorowania, wszelkiego prania, konewek napełniania, owoców opłukiwania… Ogłaszamy wszem i wobec trawiące nas pragnienie utrzymania higieny osobistej na odpowiednim poziomie, czyli jednym słowem dla pozostałych domowników: SUSZĘ.      

Dopełnienie tej procedury powinno nam zagwarantować w godzinie W odpowiednio silny strumień wody i niezawodne działanie bojlera.
POWINNO. Aczkolwiek nie będę ukrywać, iż nie zawsze podjęcie w/o środków zaradczych zabezpiecza nam tak słotny efekt.
Czasem, już u końca drogi do czystości, gdy gustownie ubrani od stóp do głów w pianę, oczekujemy uderzenia o sile wodospadu - na naszą głowę spływa zaledwie kilka kropel niezdolnych do obmycia rąbka paznokcia.
A gdzie tymczasem nasz wartki potok?
Płynie!
tyle że w klozecie obok.

BO ktoś musiał właśnie
(NIECH GO PIORUN TRZAŚNIE!)
skorzystać z toalety.

Bosko!

Liche krople wody mogą uratować człowiekowi życie JEDNAKOWOŻ jeśli miast w zeschnięte na środku pustyni usta wędrowca, spadają one na solidnie zamydloną głowę pod prysznicem - to życie owo niezawodnie zatruwają.

A człowiek czasem (choć mówią, że ta sentencja ma wydźwięk negatywny)
po prostu MUSI się spłukać.
:)

środa, 3 lipca 2013

Słodkiego miłego życia!


Lipa za oknem mnie otumania.
Ergo coraz słabiej rozumiem służbowe maile.
Najgorzej mi idzie z tymi nadętymi „Szanowną Panią”.

Przeczytam „Szanowną’ i już jestem nasycona. Równocześnie z „Szanowną” moje pojmowanie przekracza metę. Głowa się wypełnia i zmieścić się w niej może już tylko wyobrażenie tego, że jestem pszczołą. Którąś z tych na „mojej” lipie. Rzadko które pszczoły mają tak dobrze, jak one. Zwłaszcza ostatnio.
  
Być pszczołą i nie czytać tych poszanowania godnych maili.

Szanowna Pszczoło
Co tam u Pani?

Miodzio!