piątek, 5 października 2012

Kat(ar)


Mój nos utracił licencję na oddychanie i wąchanie, ale za to w zamian zyskał darmowy, i zdaje mi się nieograniczony, karnet na kichanie. Oczywiście dostęp do powietrza odcięto mi nagle, bez najmniejszego ostrzeżenia, ni jednego choć monitu o nieopłaconym abonamencie.

Przeziębienie jest fascynującą dolegliwością. Znajomą. Prostą. Zwykłą. Uleczalną. W porównaniu z innymi przypadłościami jest banałem, jednakowoż mistrzowsko potrafi uprzykrzyć człowiekowi życie.

Więc jest mi przykro:) Mój świat od tygodnia leży u podnóża masywu z chusteczek higienicznych i widoki mam dość ubogie. A na to, by się wspinać po tym zasmarkanym wzgórzu jeszcze wciąż za słaba jestem…
A co tam u Was?
Zdrowiście?

2 komentarze:

  1. Zdrowiśmy, bo podobno kichasz tak, że zarazy się nie roznoszą :P

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteś jednym (z wielu!!!) niezakatarzonych dowodów na to właśnie!!!!!!!!!!!!ha!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.