piątek, 21 listopada 2014

Nomen omen

Japoński pociąg osiągnął prędkość 500km na godzinę.
Myślę o tym, jadąc do pracy. Myślę o tym niespiesznie. Właściwie dumam. KONTEMPLUJĘ. Powoli. Mam 36 km przed sobą i czas.  Dużo czasu. Przez najbliższą godzinę nie pokonam nawet połowy drogi.

Pociąg skrzypi i trzeszczy. Kolebie się łagodnie i co chwilę przystaje.  Jakby spacerował po torach w, podobnym do mojego,  refleksyjnym nastroju. Jakby maszynista tkwił za ostatnim wagonem i mozolnie go pchał.

Wszyscy wzdychamy ciężko pod wpływem tego wyobrażenia nie- do- wyobrażenia.

Pośród chrzęstu  starych stalowych kości zda się słyszeć nasze przekleństwa.
Klniemy i narzekamy.
PKP
Ech ta PeKaPe.  
A obelgi nasze trafiają donikąd, bo adresat przecież nie istnieje.
- już dawno nie ma PKP.
- nie?
- nie, teraz są Przewozy Regionalne.

 PR

Pe eR

Choć słuszniejszą wymową tego skrótu byłoby
PRrrrrrrrrrry

doprawdy wydaje się to dźwięczniejsze i, ze wszechmiar!, celniejsze.
Bo też nie zdarzy się wpaść w galop kolejce,
Której w samej nazwie ściąga się już lejce.



Bywajcie!

2 komentarze:

  1. Ha, no właśnie się wczoraj zastanawialiśmy, czy mocno byłaś - użyjmy eufemizmu - rozczarowana poziomem usług polskich kolei, które na uczęszczanym przez Ciebie odcinku zamieniły elektryczne superlokomotywy na ledwo dychające spalinówki. Pomyśl wszakże - nie musiałaś korzystać z Pendolino, które nie dość, że jeździ wolno, to jeszcze biletu nie sposób kupić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ w drodze powrotnej miałam w tym nieszczęściu ogromne szczęście być podwiezioną samochodem pod sam dom, więc moc dotknięcia oceniam na: silnego kuksańca z rana:/

      Ale trzeba mi dodać, że kolej przygotowała nas z lekka do tego wydarzenia, bo przez miniony tydzień hartowała nas lekkimi półgodzinnymi spóźnieniami w drodze z Pnia.

      Kasztany!
      Ale czyż można mieć pretensje. W końcu jesień to ich pora! :)))

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.