sobota, 28 marca 2015

Lato, lato, lato czeka

W minionym tygodniu wszyscy tak intensywnie mówili o zmianie czasu zimowego na letni, że to już, że teraz, że ….w niedzielę o mały włos nie przesunęłam wskazówek zegara.
Uczyniłabym to pilnie, gdybym tylko wiedziała na pewno, w którą stronę teraz skręcamy.
Na szczęście każdego roku ten wymuszany niecierpliwy gest głęboko mnie zastanawia. I tak jak na szkolnym boisku hamowałam z piskiem trampek pod koszem, tak i teraz wstrzymałam oddech i pogrążyłam się w zadumie. Tik-tak. Dwutakt. Nie mogąc pojąć, jak można być tak nieludzkim i żądać ode mnie (zerwania się z łóżka godzinę wcześniej) podjęcia tylu ważkich decyzji w przeciągu kilku sekund, która  noga jest prawa, a która lewa (bo jeszcze tego brakuje bym wstała lewą), a tu jeszcze trzeba określić położenie geograficzne na boisku względem kosza (czy na pewno teraz wskazówka w przód?) i połączyć całość akcji z odpowiednią ręką. Prawdę mówiąc tam, na lekcji, modliłam się, by wybito mi piłkę z rąk, szczędząc udręki kompletowania tej nienaturalnej akrobacji. 
Niestety, tak jak na boisku mogłam liczyć na wybawienie (szanse na to zawsze były dość spore ze względu na mą skromną sprawność), tak teraz nie ma zmiłuj. Wprawdzie w miniony weekend znalazłam odroczenie w internecie, ale jutro nieodwołalnie zmuszeni będziemy poddać się corocznej grabieży.
Zwolennicy tego niecnego procederu krzyczą.
TO NIE JEST NAPAD! jednakowoż  RĘCE DO GÓRY! ZEGARKI NA STÓŁ!
I nie jęczeć mięczaki! Wszak w październiku znów mieć będziecie w kieszeni tę swoją godzinę.

Tyle tylko, UMÓWMY SIĘ, że miast wiosennej, zielonej i już jasnej godziny odda nam się szarobure zimne 60 minut.

CO?!

Nic, nic. Bierzcie, bierzcie

ino życia oszczędźcie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.