Młoda kobieta w niewidocznej jeszcze
gołym okiem ciąży miota się, czy powiedzieć swemu jednonocnemu kochankowi, że
niedługo będzie ojcem. Przy okazji owa przyszła matka (ponieważ dziwnym
zbiegiem okoliczności ojciec dziecka jest lekarzem, a ona sama studiuje
medycynę) robi staż na ginekologii u siostry ojca swego dziecka. Co w rodzinie
to nie zginie. Ciocia, mistrz w swej specjalizacji, od razu zgaduje, że jej nowa
stażystka jest w ciąży. I niewykluczone, że na pierwszy rzut oka ustala też ojcostwo,
gdyż i bo od razu chętnie mianuje się lekarzem prowadzącym ciążę ową.
nie
wiem, czy nadążacie?
Do tego towarzystwa spada, prosto z
drabiny, kobieta z ciążą urojoną (w tej roli Pani Aldona Orman, której
zjawiskowa twarz (jakby od środka wypchana pyszną kremówką) od pierwszej chwili
pojawienia się na ekranie przykuwa wzrok widza i wzmaga apetyt (ba!) na ciąg
dalszy:))))
Pacjentka jest traktowana bardzo
delikatnie. Nie mówi jej się od razu, że ma urojenia, tylko toczy się z nią
spokojne, przyjemne rozmowy podczas spacerów po, otaczającym szpital, parku.
Lekarka, a za nią i ciężarna stażystka, chuchają i dmuchają na pacjentkę, po to
by w końcu powiedzieć jej całą prawdę, czyli że
- nie jest pani w ciąży, nigdy w
niej nie była; w bonusie do diagnozy proponujemy wizytę u psychiatry w
gabinecie obok.
KOBIETA JEST W SZOKU… to znaczy, ku
ścisłości: szoku i wewnętrznej emocjonalnej burzy się tylko domyślamy, bo
jednak słodkie krągłości oblicza aktorki ani drgną nawet w owym newralgicznym
kadrze. Wprawdzie oczy jej robią co mogą, jednakowoż koniec końców rozpoznanie
fantazji o brzemienności twarz pacjentki znosi ze stoickim spokojem.
I teraz jeszcze tylko
przyjacielski, pełen wdzięczności uścisk obu Pań: Lekarki – Cioci i Pani
Ocalonej z Urojenia i naprawdę trudno się dziwić stażystce, że nagle teraz ona
doznaje szoku i na wariackiej fali postanawia jednak zdradzić swemu kochankowi
kod poczto… to jest kod DNA mieszkańca swego brzucha.
Niestety
Słowa, które przygotowała sobie
idąc do niego szpitalnym korytarzem, więzną jej w gardle,
gdy on - ojciec nienarodzonego
dziecka, który wciąż nie wie, że jest już ojcem tegoż,
obwieszcza, iż zamierza wyjechać do
Afryki
pomagać dzieciom, z których
poczęciem nic wspólnego nie miał. Oczywiście tylko przypuszczalnie!, gdyż i bo,
biorąc pod uwagę to, co się ostatnio dzieje w tym serialu niewykluczone, że,
jak wyjedzie, na Czarnym Lądzie znajdzie swą zagubioną, poczętą niegdyś (czyżby
podczas stażu?) latorośl.
To byłaby piękna klamra.
klamra
zapięcie
koniec
a to wszystko moi drodzy w naszej
rodzimej produkcji „na dobre i na złe”
FASCYNUJĄCE!
Doprawdy nie wiem, co was
powstrzymuje przed włączeniem telewizora w środowy wieczór? Gapy!
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.