środa, 2 stycznia 2013

Święta, święta…


a po świętach 
sylwester.

A w sylwestra Wielkopolska była pod wpływem
niżu
i fajerwerków

Przez telewizje śniadaniowe i programy radiowe przemaszerowały tłumy psów i ich właścicieli w towarzystwie weterynarzy, głośno i rozwlekle omawiających temat świątecznych wystrzałów i ich negatywnego wpływu na zwierzęta.

Samopoczuciu ludzi wystawionych na działanie sylwestrowych eksplozji nie poświęcono ani minuty.

A tymczasem, i jak zwykle, północ zaintonowano gromką detonacją już sylwestrowym świtem i rzępolono te fanfary bez ustanku do późnych godzin Nowego Roku.
Niestety ten, jakby nie było, utwór klasyczny (który innym zdaje się niebiańską muzyką) moje ucho niezmiennie odbiera jako odstręczający jazgot.

To dla mnie prawdziwy koszmar.
Nie koncert, a wojna.
Chowając się po kątach, czekam
na opróżnienie magazynków
i modlę się, by ci pożal-się-boże żołnierze
sięgnęli w końcu dna

swoich arsenałów.


2 komentarze:

  1. no, a w stolycy Wlkp. pewnie grali równo i głośno aż do samego rana! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ba! a są i tacy, co jeszcze do dziś nie złożyli instrumentów i od czasu do czasu wydają z nich donośny brzęk:) brrrr

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.