środa, 30 kwietnia 2014

Glejt


 z serii przychodzi osiołek i …

- czy pani może opieczętować ten druk?
- tak, o ile ma pan wszystkie podpisy …
- proszę

I w tym momencie na moje ręce złożony zostaje papier przypominający szmatę. Znać po jego zmasakrowanym ciele, że biedak po drodze przygód miał wiele; że przeszedł nieszczęśnik w życiu niemało, że nieźle mu się od osła dostało… Jest brudny i niemiłosiernie wymięty, przez kubek herbaty wyraźnie kopnięty…

Chwytam wymownie w dwa palce ten świstek,
ten dokumentu wrak,
ten niezbity dowód,
że osłu taktu brak: 

- ten druk wygląda, jakby szedł do mnie kilka lat, wzdłuż i wszerz, przez cały świat.
- tak. Wiem, że termin minął, ale nie mogłem być wcześniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.