środa, 14 grudnia 2011

Kameleon ma głos

- Mównica z Tektury*, słucham.
- dzień dobry, ekhm…mhm… czy ja mogę mówić z Panią Modigliani?
- dzień dobry, tak, to ja, słucham pana.
- tak? acha… nie poznałem pani głosu.
- to dlatego, że czasem go zmieniam.
- TAK?
:)
Tak. Tak, jak ubrania.
Niektórzy rano stroją się przy lustrze, ja przy kamertonie się stroję:) Raz, dwa. Raz, dwa. Do re mi fa so la. Próba mikrofonu. W którym dźwięku mi dziś do twarzy, który lepiej w uchu leży: tubalny, delikatny, smutny, wesoły, gromki, senny…, który kolorem lepiej pasuje do ubioru, cery, atmosfery?
Szczęściem, cały asortyment tonów zawsze noszę przy sobie, więc ewentualny poranny zły wybór nie ciąży mi cały dzień. W każdej chwili struny głosowe mogę oblec w barwy nowe.
Nowy rejestr
nowa skala
i już jestem
nie ta sama.
Szczerze, gdybym za każde telefoniczne „nie poznałem pani”, albo „dziwny dziś ma pani głos” dostawała złotówkę (albo tylko grosz! nie bądźmy pazerni:), nie byłoby mnie widać spod hałdy bilonu.
Podobnie zresztą rzecz ma się z całą resztą:)
Wystarczy, że założę czapkę i już widzą we mnie kogoś innego. Czasem tylko wyjdę zza biurka i od razu jestem podobna zupełnie do nikogo i każdym być mogę. Dowód? Bardzo proszę. Kiedyś pewna pani opisywała mnie (stojącą obok!!!) mojemu koledze z pytaniem kiedy będzie można mnie zastać.
Niewidzialność mam w małym palcu (przetestowano także na kanarach. Z sukcesem (sic!))

Jeśli ktoś coś wie o wolnym etacie dla szpiega – to bardzo proszę:)
Jestem idealnym materiałem.

--------------------------
*) taka sobie onomatopeja:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.