środa, 4 lipca 2012

Przeprowadzka


Stary dworzec powoli pakuje manatki. Na razie zamknął połowę kas i całą ścianę szczelnie przesłonił czarną kurtyną. 

Oto kolejne, tym razem na piśmie, zaproszenie na NOWY DWORZEC POZNAŃ GŁÓWNY.
PKP niezmiennie od maja zachwala, nagabuje i kusi. Zapraszamy na NOWY DWORZEC POZNAŃ GŁÓWNY; bilety można również nabyć na NOWYM DWORCU POZNAŃ GŁÓWNY; NOWY DWORZEC POZNAŃ GŁÓWNY (to jest gość naprawdę równy:) ...  rozlegało się ostatnio w szarej sieni dworca starego. Rozlegało się, rozlegało i rozlegało, ale jednak kłębiących się tam tłumów nie rozrzedzało. Bo ludzie kurczowo starych murów się trzymają. A przecież nie po to stworzono ów zacny budynek NOWEGO DWORCA GŁÓWNEGO, by teraz stał pusty, bez pasażera jednego. Więc. Teraz zamknięto stare kasy. Nie chcieliście po dobroci, to was elegancko wykurzymy. Teraz się nauczycie, robaczki!

Trudna to będzie nauka.

Problem nowego dworca nie polega na tym, że tablica odjazdów jest nieco nieczytelna (kwestia przyzwyczajenia), że trudno usłyszeć panią kasjerkę (kwestia nagłośnienia), a nieruchome schody są za wąskie (kwestia gustu lub i diety). To doprawdy drobiazgi. Niedogodności, które nikną za plecami kiepskiej lokalizacji nowego dworca.Bo nowy dworzec znajduje się na dworcowym uboczu. Jest jak zbyt długi przypis ukryty na końcu książki. Można w nim utknąć i, dalibóg!,na dobre stracić wątek.

Na pierwszy rzut oka nowe mieści się blisko starego. Ot, lekki rzut beretem. Wprawdzie. Ale w praktyce niestety to dworcowe opłotki. Jest dość nieporęcznie. I absolutnie nie po drodze. Zwłaszcza jeśli przybywamy z dołu (a już zwłaszcza jeśli z zachodu). Wówczas dokonać należy szeregu operacji wymagających od nas zapasu czasu, tężyzny fizycznej i rozeznania w terenie. Trzeba co nieco nadłożyć drogi, wjechać/wejść, a po wszystkim zejść (tymi wąskimi schodami, of course). Choć można jeszcze skorzystać z windy (bo jednak pomyślano o windach! nie bądźmy tacy surowi w ocenie i przykróćmy nieco wrodzony malkontentyzm). No dobra!  
I to tyle z pogody ducha.
Zwłaszcza, że wind nie darzę wielką sympatią. 
W ogóle do wind to ja mam za mało cierpliwości. 
Do skorzystania z windy może mnie zmusić tylko odległość kilkunastu pięter lub/i gigantyczny bagaż 
a do regularnego korzystania z nowego dworca - kompletna ruina starego.
Niestety. Taka ze mnie, mój Staruszku, beznadziejnie wierna Julia. Po tylu latach tak łatwo Ci się spławić nie dam.
I tylko po trupie Twoim
Ma noga zagości na nowym

:)

2 komentarze:

  1. Jesteś niesprawiedliwa. Bo ktoś może sobie pomyśleć, że nowy dworzec to jakiś koszmarny twór. A na zdjęciach Kokosza robi wrażenie.
    Ja Ci mówię, że architekci na pewno mieli jakiś cel w tym, że ten dworzec jest prawie że na peryferiach... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cele architektów to ja znam: Brać. Projektować. Przetrwać:)
      A zdjęcia widziałam. Faktycznie wygląda to imponująco, no ale…na zdjęciach K. to nawet ja robię wrażenie:)))

      Prezencja kosztem komfortu pasażera. Stało się. A teraz. Być może wygodę na nowym dworcu trzeba będzie sobie wychodzić, wysiedzieć jak fotel:) Zobaczymy:))

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.