piątek, 23 listopada 2012

Odzew: Beckenbauer


Kiedyś miałam się za taką, co to zapamięta każdą twarz, jaka jej się przed oczami przewinie. Byłam tego pewna i w pewności tej momentami bezczelna.
Niestety czasy te, jak się zdaje, bezpowrotnie minęły.

Chyba zapadłam na to samo schorzenie, co górnik z „Vinci”. I albo jest to jakaś odmiana tej samej przypadłości, albo jest to choroby tej etap pierwszy. Mianowicie: rozpoznaję ludzi dopóki ukazują mi się w tej samej postaci i w, powiedzmy, swoim środowisku naturalnym. Mała zmiana ich wyglądu lub / i otoczenia – od razu mnie dezorientuje.

Naprawdę dużo mi nie potrzeba.

Mamy w pracy pana szatniarza. Widuję go za ladą szatni codziennie. Mówimy sobie dzień dobry. Jednakowoż wczoraj na skwerku dzień dobry powiedział tylko on, bo ja go nie rozpoznałam. Mało tego! Trochę czasu mi zajęło nim się zorientowałam, że to jednak był ON, tyle tylko, że tym razem w kurtce, czapce i na tle drzew, a nie wieszaków pełnych zimowych płaszczy.
:)
Pośmiałabym się z Wami - gdyby to był pierwszy raz… ale niestety już parę takich wyśmienitych scenek ostatnio odegrałam. Jeszcze chwila, a  nawet noga założona na nogę – będzie dla mnie zmyłką:)

Dlatego czas chyba przyznać, że ci obcy (?) ludzie, którzy na ulicy tak ochoczo kłaniają mi się (a nawet w me objęcia się rzucają  (sic!)) wcale nie dowodzą istnienia mojego sobowtóra (jak to sobie naiwnie tłumaczyłam), tylko owej dziwacznej dolegliwości.
W najgorszym razie - pierwszego stadium sklerozy,
W najlepszym – zwykłego, acz kompletnego!, gapiostwa.

2 komentarze:

  1. No cóż. Ja na to choruję od lat. I za każdym razem, gdy kogoś nie rozpoznam, czuję się idiotycznie. Nie szukając daleko - dziś w sklepie minęłam się z naszą sąsiadką. Popatrzyłyśmy na siebie, ale dopiero gdy już była za mną zorientowałam się, że to ona. Wstyd jak nie wiem... dlatego zawsze sobie powtarzam, by się na ludzi nie gapić, bo potem tak wychodzi... Chyba że wszystkim jak leci mówić "dzień dobry". To też jakieś rozwiązanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. też o tym myślałam, plusy są dwa - Twoje "dzien dobry" nie omija Twoich znajomych tudzież sąsiadów..., a poza tym wychodzsz na szalenie grzeczną i sympatyczną:)))

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.