sobota, 11 kwietnia 2015

O ogrzewaniu, gotowaniu i dobrych radach

Przewozy regionalne biją się o Złote Żebro Kaloryfera. 
Jest to prestiżowa nagroda dla jednostek przekazujących ciepło. W czasach, kiedy tak łatwo lodowacieją, kruszą się i łamią relacje międzyludzkie, gdy klimat okrutnie się wychładza, oto są firmy, które rozpalają atmosferę. Oczywiście nie ogrzeją całego świata, ale czyż każde jedno serce rozmrożone, do życia i miłości pobudzone, w pomieszczeniach pozostających pod ich opieką,  nie jest na wagę złota?
To krótki wycinek ze statutu konkursu, którego rozwiązanie już niedługo.

Wyobrażam sobie to wszystko, topniejąc w drodze do pracy.
5 minut jazdy i już pyrkoce krew w sercu moim i wrą płyny we wszystkich naczynkach…  

Kolej, gnając w peletonie wyścigu, właśnie przycisnęła pedał gazu. Pięknie rozwija prędkość, zwiększając emisję gorącego powietrza w swych wagonach. Zdaje się, że nie wykorzystano wszystkich zapasów przewidzianych na tę zimę (która okazała się być dość lichą), dlatego teraz koniecznie trzeba zaległości nadrobić i pozostałości magazynowe upłynnić. 

Pociąg, odkąd wiosna wspięła się na tron, oferuje nam w cenie biletu poranną saunę.

Gdy o świcie na zewnątrz ledwie do 5°C
Temperatura powietrza w przedziale sięga 45°C
Choć w dolnych partiach, przy podłodze, możemy mówić o podwójnej dawce żaru.
Moje nogi, które zajmują miejsce pierwszej klasy tuż obok grzejnika, pławią się w 100 stopniach.
To doprawdy cud, że moje ubrania (rygor prania do 30°, pod groźbą utraty kroju i koloru) jeszcze się nie zdeformowały, a notatki i książka- ogniem nie zajęły. 

Nóżki gotowane w rajstopach. Cuits jambes en collants... Oui, oui, oui… Mesdames et Messieurs, oto w jak wykwintne pyszności jestem zaopatrywana podczas jazdy. Aby nikt w ten bezcenny specjał swych zębów nie zagłębił (toć na zegarze pora śniadaniowa – więc żadna trudność spotkać głodomora), po opuszczeniu pieca, przebieram rozmiękłymi kończynami co sił w kierunku przystanku tramwajowego.

- Co robić? – zapytuję– by któregoś ranka w lepką breję na dobre się nie obrócić?
- Zacznij biegać – proponuje Haruki Murakami.
- Kup samochód – radzi Jeremy Clarkson.
- Polecam rower, raczej. Jeśli oczywiście nadal chcesz dojeżdżać do Poznania – mówi prezydent Jaśkowiak.

Dzięki Panowie.

To może i ja pokuszę się o inwencję
I poproszę konduktora o interwencję.
Złotego Żebra wtenczas nie zdobędą,
Ale me serce podbiją na pewno. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.