środa, 21 grudnia 2011

Puch

Drogowcy nadal czekają na doroczną niespodziankę. Jak donosi ich rzecznik prasowy są zaistniałą sytuacją nieco zmieszani, ale jeszcze nie zawiedzeni. Wciąż wierzą. Może w tym roku zaspy i ślizgawice wyskoczą dopiero spod ubranej choinki…? – przemyśliwują. Tak czy inaczej. Są gotowi w każdej chwili okazać im godziwe zaskoczenie - zapewnia gromko ich przedstawiciel.
A i nogi są markotne. Tej zimy nie poczuły jeszcze ni grama adrenaliny. Na ulicach i chodnikach sucho, pusto, żadnych przeszkód i utrudnień. Nie licząc robót drogowych. Można się załamać, acz wciąż nie złamać – chlipią girki i z zazdrością popatrują na opłatek, który (może i trochę się zeszmacił, ale za to) jest w centrum zainteresowania i łamie się bez końca i wszędzie już od dobrego tygodnia.
Szufle w kącie cierpliwie znoszą przedłużające się bezrobocie, podczas, gdy ich właściciele chodzą od okna do okna, dręczeni pragnieniem wykonania pożytecznej pracy fizycznej na świeżym powietrzu.
A krzyk nienarodzonych bałwanów? Tak!!!, podnieśmy ten delikatny temat!, ten niemy krzyk porusza niejedno sumienie…

Nie będzie białych świąt załkał przed chwilą na antenie radia pewien synoptyk.

Naprawdę kogoś martwi bezśnieżny krajobraz?
Bo mnie na razie przygnębia fakt, że ten tak niewinnie wyglądający o poranku opad, trochę się rozbestwił.

2 komentarze:

  1. No to żeś wykrakała...

    OdpowiedzUsuń
  2. dalibóg!:), wolałabym wykrakać coś zgoła innego...ale z padającego śniegu tak trudno wróżyć wiosnę:)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.