środa, 21 listopada 2012

Interferencja


Nigdy nie wybierałam imienia dla dziecka, ale jestem w stanie wyobrazić sobie stopień trudności tego zadania: presję otoczenia, poczucie odpowiedzialności i księgę imion szczerząca groźnie swe niezliczone strony.
Wyobrażam to sobie, wiedząc jakie problemy stają człowiekowi na drodze, gdy chce nazwać zwierzę. Zdawać by się mogło, że to dalece prostszy zabieg. A JEDNAK, Proszę Państwa, jest i presja otoczenia, poczucie odpowiedzialności i tryliard pomysłów, których nie ogranicza żadna księga, ni USC. 

Wczoraj zostałam poproszona o zaprojektowanie imienia dla pewnego kota.

Sezon grzewczy w pełni, Barbórka tuż za rogiem, a umaszczenie kota czarne – więc szybko podsunęłam, że może: Koks? Niestety ta genialna propozycja długo życiem się nie cieszyła zbita przez argument, że właściciela tak nazwanego pupila można dlań zgubnie powiązać z rynkiem dopalaczy. Ta błyskawiczna dezaprobata nieco mnie zdziwiła, choć potem a i owszem, przemówiła dość wyraźnie, gdy wyobraziłam sobie, jak
pewnego ciemnego wieczoru
pan będzie szukał zagubionego kotka
gdzieś między blokami
w najgłębszych zakamarkach osiedla Lecha
z konspiracyjnym i wabiącym szeptem na ustach:
koks, koks, koks, koksik…
:))))

Zrobiłam małe badanie.
Wszyscy respondenci (z wielce reprezentatywnej grupy 5osobowej) mieli identyczne dopingujące skojarzenia. 

Doprawdy nie wiem, dokąd zmierza ten świat, skoro nikt już nie pamięta o zwykłym czarnym koksie o dużej wartości opałowej.  

Dalibóg
Narkotyki zabijają
polskie górnictwo

10 komentarzy:

  1. a może listopadowo-depresyjnie-zdrobniale

    Stryczek

    ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Tak się zakręciłam tym koksem, że na śmierć zapomniałam o kocie:))

      Przekazałam Twoją propozycję, żeby nie było:), ale Stryczek wylądował w koszu tuż obok Koksa i Ambrożego (Kleksa:). Jeszcze spróbowałam (bezczelnie żerując na Twoim pomyśle:) z Pstryczkiem. Pstryk (fajne, nie!). Albo Pryk (kot się zestarzeje i będzie jak znalazł!:)))) Ale też nie.

      Zdaje się, że roboczego Kiciusia nic nie obali.

      Usuń
  2. Koks mi się podoba. Mogłabym mieć w domu takiego Koksa :D
    Swoją drogą, nie wiedziałam, że rozpoczęłaś specjalizację jako księga imion :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. początek to dosc marny, jak widać:)))

      Mi się strasznie spodobał Ambroży:)
      kot Ambroży - wąsy sroży:)

      Usuń
    2. nikt nie mówił, że będzie łatwo :D
      Ambroży jakoś tak dostojnie... Chociaż do naszego Ambroży by pasował jak ulał!

      Usuń
    3. no właśnie! Dostojne imię - każdemu kotu przystoi:)))

      Usuń
  3. a może Goran? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to byłby kot, co rytmicznie miauczy:)))
      haha dla mnie git:)
      ale jak już wiemy własciciel kota grymaśną istotą jest, więc pewnie i Goran nie przejdzie:)

      Usuń
    2. hmmm...no to może "Mela" - dwie sylaby trzymają w garści kota ;))

      Usuń
    3. tylko, że płeć nie ta:)
      choć z drugiej strony
      taki Jan Mela nieźle się z tym miewa:)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.