środa, 8 września 2010

Sting

zbliża się na Bułgarską. Jest już coraz bliżej. Leci, Proszę Państwa!, jest tuż, tuż. Już słychać jego (skrzydełek;) orkiestry tusz!!!
W ZWIĄZKU Z POWYŻSZYM PRZYPOMINAMY IŻ:
szczęśliwi posiadacze biletów (z ostatniej puli, rzuconej właśnie przed chwilą na pożarcie fanom) o równowartości 80 złotych, winni przybyć na koncert Stinga z jego zdjęciem, plakatem lub wyraźnym wizerunkiem w sercu, gdyż wejściówki w w/w cenie nie gwarantują widoku sceny. A jeśli nawet, jakimś fuksem, rąbek estrady będzie widoczny, to na owym skrawku dojrzeć będzie można (co najwyżej!!!) ogon fraka członka orkiestry symfonicznej Royal Philharmonic Concert Orchestra:)
Bo jak głosi staropolskie przysłowie:
kto refleksem ni groszem nie grzeszy
ten tylko ucho Stingiem nacieszy
:)

3 komentarze:

  1. A co, czyżby udało Ci się zdobyć cudem bilet za 80 zł? :))) Nawet, gdyby nie udało Ci się dojrzeć Stinga, istnieje prawdopodobieństwo, że zobaczyłabyś przechadzającego się tędy i owędy pana M.K i jego żonę A.M.J, :D:D:D:D To też COŚ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jest to zdecydowanie najbardziej znane przyslowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. :) na ba!
    ale niestety, B. cudu nie ma. Zresztą czy to się godzi, Stingowi za plecami chodzić;)))
    kilka sesji sjesty i jakoś to przeboleję :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.