Wczoraj w godzinach popołudniowych spadły na mnie 4 deszczowe krople, słownie cztery. Parasol wierzgnął radośnie szprychami, zadrżał podniecony i już miała go ma ręka wyprowadzić na spacer, już zamek torby uchyliła, gdy zapowiadana od tygodnia burza, doliczywszy do czterech, wyczerpała zapas wilgoci. Jest też inna opcja, mianowicie, o meteorolodzy!, jakże trudno w obfitym strumieniu promieni słonecznych dostrzec te uparcie przez was anonsowane strugi deszczu:)))
A dziś, jak zapowiedział radiowy pan, odpoczywamy od upałów. No ja nie wiem, jakoś się jeszcze nie zdążyłam zmęczyć.
Ale ok.
odpoczywajcie,
byle migiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.