wtorek, 13 września 2011

13

pytanie: gdzie najczęściej można mnie spotkać? - niedługo zamknie jedna jedyna odpowiedź: W TRAMWAJU. Jeszcze chwila, a będę tam przebywać dłużej niż w pociągu. A może nawet dłużej niż w pracy. Dzień, w którym to się stanie, zaprawdę jest już blisko. Wiem to po wczorajszym. Wczoraj spędziliśmy upojne chwile czekając aż tramwaje, a imię ich milijon, zejdą nam w końcu z drogi, skręcając w Towarową. A potem, gdy uwolniliśmy się z tego postoju (a ulotna to chwila była), na tory wtarabanił się samochód i utknęliśmy ponownie (- acz nie na zawsze – dodałaby mieszkająca we mnie optymistka;))). Jednakowoż odzyskanie swobody ruchu, w tamtym bolesnym momencie, nie było takie pewne. Tama puściła dopiero, gdy tramwaj we władanie brała już rdza, żółtlica drobnokwiatowa i bluszczyk kurrrrrdybanek…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.