piątek, 30 marca 2012

Na bank

Mogłabym przekładać oszczędnościami wykrochmalone pościele, comiesięczną wypłatą szpikować tajne skrytki, nadziewać kasą skarpety, zaprawiać pieniądze w puszkach po herbacie, albo sadzić gotówkę w ogrodzie...

Jest mnóstwo możliwości (bez zbędnych formalności) i całe mrowie kryjówek (w których mamona będzie goszczona a nie łupiona).
Zatem GDYBYM-CI-JA
to naprawdę nie wiem, co mogłoby mnie zniechęcić do kultywowania tych romantycznych zwyczajów; co dałoby mi dość silny impuls do przeprowadzenia żniw w domowych zakamarkach i złożenia zebranych plonów w banku.
ALE JEDNEGO JESTEM PEWNA.
Ani Chuck Norris , ani wiewiórki nie dostarczają ku temu wystarczającej inspiracji.
Będę bezlitosna:)
Te filmy są dla mnie dość krzepką podnietą do likwidacji konta.
taki fak
t.

4 komentarze:

  1. Nie dziwię się, o Pani Modigliani. Chuck reklamuje z wdziękiem sadzeniaka, a wiewiórki trącą stylistyką proszkodopraniową. Nędza, w rzeczy samej.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) no właśnie, nędza. Ale przecież i jednak, gdzieś i kiedyś ten ewidentny suchar komuś musiał zasmakować...
    ów ktoś sobie wtedy szczęki na nim nie połamał i teraz nas częstuje. Szczodrze i do bólu zębów. HA! Ale i na niego przyjdzie kryska (i kły mu wypadną z pyska:))

    I koniec końców na tych reklamach najwięcej zarobią stomatolodzy!!!
    tak to widzę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. e, i nawet Baśka Cię nie przekonuje? :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam tylko jedną Baśkę, która mnie przekonuje. I to często bez użycia słowa jednego. (I nie mam tu na myśli mąki:P nie nie nie:))))

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.