W Poznaniu niemożliwym jest wytypować dobrą godzinę na spotkanie. Nie ma dobrej godziny na narady, konferencje, zebrania, konsylia, kolegia, randki, schadzki… konkret tutaj? Nonsens. Godziny rozmyły się i tracą resztki konturów. Zegary nie wytrzymują napięcia. Ich tarcze omdlewają na każdym rogu. Nic nie jest na swoim miejscu. Señor Salvador Dali byłby zachwycony.
Zawsze mi mówiono, że Poznań to miasto ludzi bardzo akuratnych. Czy przed powołaniem 621 realizacji budowlanych NA RAZ ktoś choć przez chwilę o nich pomyślał? O tych solidnych i porządnych autochtonach? O tym, czy uda im się odnaleźć w nowej zagruzowanej rzeczywistości? I czy dysponują odpowiednią tężyzną fizyczną, by przyjąć na klatę niemożność utrzymania chwalebnej zalety punktualności?
Zastanawia mnie, czy ci ludzie odzyskają kiedyś nadwątlony robotami drogowymi szacunek? Czy po Euro2012 miasto ma zamiar ich zrehabilitować? Czy Pan Prezydent trzyma za pazuchą jakiś fundusz na rozwiązanie tej delikatnej sprawy?
:)
A tymczasem
Obok zegarów topnieje też i kultura.
Ludzie przestali sobie mówić dzień dobry
Powitaniem (tych szczęśliwców, którym uda się nie minąć) stają się naszpikowane przekleństwami historie drogowe
Życie toczy się w samochodach, z których kierowcy i pasażerowie wytrwale transmitują swoje aktualne położenie.
Dużo rozmawiają
Zawsze podniesionymi głosami
niestety nadal wątpliwe jest, czy się słyszą.
Ponoć operatorzy telefonii komórkowych w minionych miesiącach odnotowali spore zyski na swoich kontach
i nadal zacierają ręce.
Myślę, że miasto ich nie zawiedzie.
W końcu to solidna wielkopolska firma.
:)))))
O Pani Modigliani, przesiądź się na jednoślad... o wiele trudniej dzwonić.
OdpowiedzUsuńAhoj KuboP:) i ejże tam, przecież przy kierownicy jest dzwonek:)) dzyń, dzyń, dzyń... prościzna:)))
OdpowiedzUsuńDzwonkiem trudniej wydzwaniać przekleństwa. Czyli same plusy...
OdpowiedzUsuń