czwartek, 20 października 2011

o tempora, o mores!

KONIEC ŚWIATA.
Dziś postąpiłam jak ostatnia świnia. Zawsze krytykowałam i obśmiewałam tych, co na zbity łeb, niczym tarany, prą do wolnego miejsca w pociągu/tramwaju/autobusie. Jacy ci ludzie niecierpliwi, a jacy niekulturalni, co za gbury nieokrzesane!... A tu proszę, chamstwo zapukało i do serca mego. Ten występek, o którym za chwilę, świadczy o tym, że długo to ja już na stojąco w pociągu (nomen omen!) nie pociągnę. Naprawdę. Bo oto dziś, dowodząc swego zmęczenia tym ciągnącym się od roku stanem rzeczy, wtarabaniłam się jakiemuś gościowi (na kolana!!! – ktoś chciałby dokończyć:), ale nie, po prostu, on wstał, jak kątem oka zauważyłam, celem nabycia biletu u konduktora, a ja niczym kot wskoczyłam na jego miejsce. Mocno zacisnęłam oczy, zatkałam uszy słuchawkami, opuściłam głowę i schowałam się za liściem dłoni. I siedziałam tak twardo do końca podróży, emanując złowrogą energię NIECH TYLKO MNIE KTOŚ RUSZY!!!

Myślę, że niedługo wyrosną mi ostre pazury i takież zębiska
i będę walczyć o miejsce siedzące siłą swego pyska,
a konduktorów w strzępach po przedziałach ciskać, bo naprawdę zachowałam się dziś nie fair, ale proszę ja Was, są gorsi troglodyci,
ci, co w tej dżungli na torach
bilety do kontroli ważą się wołać.

jutro ponoć ma być koniec świata, co świetnie się składa, bo do jutra mam bilet miesięczny i nie będę musiała dalej finansować permanentnego strajku włoskiego PKP.
Troglodytom mówimy nie, ale początkującym chamom:) wybaczamy i wnosimy o poprawę postępowania!

no to żegnajcie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.