wtorek, 7 grudnia 2010

Bałwany!

Od dwóch dni dojeżdżam nie ogrzewanym pociągiem.
Nie ogrzewany to znaczy NIE OGRZEWANY. Nie, że niedogrzany, albo źle ogrzany. Nie ogrzewany, to znaczy, że wsiadasz do pociągu i, choć okulary nie zachodzą mgłą, niewiele widzisz zza chmury własnego oddechu. Dziś na przykład siedziałam obok kupki śniegu, która sprytnie zajęła sobie miejsce poprzez szpary zamkniętego okna. Jeśli sytuacja się nie zmieni - w piątek usiądę obok solidnej postury bałwana. I to jest wersja optymistyczna, bo - jak tak dalej pójdzie - w piątek PKP w swych gościnnych wagonach przewozić będzie już tylko śnieg.

Wierzcie mi, że nie chcielibyście słyszeć, tego, czego ja wysłuchuję od rana w banie. Powiem eufemistycznie: LUDZIE NIE SĄ ZADOWOLENI Z ZAISTNIAŁYCH OKOLICZNOŚCI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.