Na dokładkę. Dostało mi się. I musiałam przełknąć tę gorzką repetę.
To jest tak, gdyby ktoś chciał wiedzieć, że się nic nie wie. Siedzisz i patrzysz w przesadnie polukrowany horyzont. I od samego patrzenia w lepką biel robi się mdło. I niedobrze. Bolą zęby. I wiadomo, że tego się od tak nie przegryzie, że zrobią się czarne dziury, że będzie bolało.
I bolało. Siedem godzin w pociągu. Torturą był mróz, owszem. Rwały nasze serca i nerwy wizje zbyt późno podjętych obowiązków służbowych. Męczyły możliwości wykorzystania czasu duszącego się razem z nami w wagonie. Najgłębsze jednak razy zadawała niewiedza, gdyż i bo niezawodna PKP, jak zwykle w kryzysowej sytuacji, poskąpiła pasażerom konkretnej, pożywnej i regeneracyjnej informacji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.