środa, 23 listopada 2011

Na gwałt

13:45 wychodzę z pokoju na korytarz dwa piętra niżej
13:46 na tymże korytarzu rozmawiam z szefem
13:50 pani X wtrąca się z informacją, że jestem PILNIE poszukiwana przez pana Y
13:52 zaczepia mnie pani z portierni i mówi, że dzwoniła do niej pani Z, która nie może się do mnie dodzwonić i która prosi, bym koniecznie skontaktowała się z panem Y, który mnie potrzebuje. Zaraz. I migiem.
13:55 nie zawahano się użyć mej znajomej (w pracy jedynej właścicielki mego absolutnie NIE SŁU ŻBO WE GO numeru)
14:00 wracam do pokoju poganiana nieznośnym uczuciem, że już wszyscy mi mówią, że mnie ktoś …

W końcu dobijam
Kontaktuję się z panem Y i ...
tym telefonem w ostatniej chwili ratuję planetę Ziemia przed zagładą, a może i nawet życie samego prezydenta USA?
It's a bird? It's a plane? superman?
Nie, to tylko ja.
Ta, której nie było za biurkiem 15 minut. I niestety był to akurat TEN kwadrans, w którym pan Y się obudził i po miesiącu zwlekania zdecydował się nareszcie zainstalować mi nowy komputer. Tak. To była ta priorytetowa sprawa.

Pozdrawiam wszystkich w gorącej wodzie kąpanych, tych wszystkich wspaniałych, którzy zawsze tupią nóżką, bębnią paluszkami po blatach i przeżywają niewysłowione katusze, gdy ktoś ich telefonu nie odbiera i gdy - gdy oni są - tego kogoś - kogo potrzebują - nie ma.

Dobrze żebyście zapamiętali:
GWAŁT JEST KARANY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.