Jestem zmuszona złożyć mą służbową broń w kąt zbrojowni. Ładowane drwiną rewolwery, karabinki i pistolety - wszystko na zmarnowanie, na pożarcie pająkom i z kurzu kotom. Bo niestety osiołków słowo zgryźliwe już się nie ima.
- dzień dobry, chciałbym złożyć podanie w takiej-to-a-takiej sprawie.
- dzień dobry. Świetnie (podania zjadam na śniadanie). To gdzie ono?
- jeszcze nie mam. Chciałbym najpierw zapytać, czy są jakieś wzory?
- niestety (kratka, paseczki i kropki już wyszły) nie mam żadnych na stanie.
- acha… szkoda. A czy mogłaby mi pani poradzić, co ja powinienem w tym podaniu umieścić?
- myślę, że warto tam wtrącić choćby jedno słowo o takiej-to-a-takiej sprawie.
- mhm… A imię? nazwisko? dane adresowe TEŻ?
- tylko jeśli zależy panu na otrzymaniu odpowiedzi.
- acha… A czy… No, czy w takim razie mogę zabrać z pani faksu kartkę, bo ja przy sobie nie mam takiej czystej i ładnej.
- ależ oczywiście (Kochany! czym chata bogata!)! Czy długopisem też mogę panu służyć?
- a nie dziękuję bardzo. Długopis mam swój. To ja za chwilę do pani wrócę.
Bardzo proszę.
A ja magazynek mam pusty,
więc białą flagę na maszt wrzucę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.