wtorek, 8 listopada 2011

CO?!

(Temat zjechany i wyślizgany,
jakim więc cudem – zapytuję -
mam go ciągle pod stopami?)

Potknąwszy się o kierownika budynku, spełniłam swą zachciankę i poruszyłam dręczącą mnie od miesiąca kwestię:

- proszę pana za chwilę połowa listopada, a my wciąż mamy zimno w pokoju. Pod 879 kaloryfery ciągle są lodowate. W tamtym roku chociaż od czasu do czasu grzały, ale teraz? Kiedy…
- z tym nic się nie da zrobić…
- jak to się nie da? A co będzie w zimie, gdy…?
- no nie wiem…. hm… No tak. No mógłbym spróbować TEGO I TAMEGO… potem koniecznie musiałbym zrobić TO, a jak TO nie zadziała, to może nawet i SIAMTO…
- to dlaczego pan nie spróbuje?
- ekhm… bo tak w ogóle, TAK MIĘDZY NAMI, to całą tę instalację trzeba wymienić… taaaak OD PODSTAW!!! To wszystko nie jest takie proste, jak sobie pani myśli…
- acha…
- e, ale niech się pani tak tym nie martwi! W końcu nie tylko wy marzniecie. Tym na dole też jest zimno, hehehheh
- ?!

super.
uwielbiam te nasze coroczne pogawędki.
Zamiast chwycić go za klapy marynarki, przygwoździć do ściany i krzykiem żądać natychmiastowej (SŁYSZYSZ PAN?!!! NA-TYCH-MIA-STO-WEJ!!! do cholery jasnej!!) poprawy sytuacji, to ja co roku skamlam o kilka stopni ciepła… matko, i z kogo tu jest straszny cieć? pfff…
ALE- to –wszystko- bo ON NIE NOSI MARYNARKI… heh Wysoki Sądzie proszę o łagodny wymiar kary i ogrzewaną celę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.